-Daj mi spokój - odpowiedziałam i poszłam w drugą stronę - Nie waż się za mną iść! - krzyknęłam na odchodne.
*
Następnego dnia, rano
Siedziałam już trzecią godzinę odkąd wstałam na kanapie popijając kolejną szklankę whisky i tworząc kolejne blizny na nadgarstku. Dlaczego mi nie powiedział? Dlaczego tak bardzo chciał to ukryć? Może on kłamie mówiąc też, że mnie kocha? A co jeśli on po prostu chce wrócić do tamtego życia, a ja mu na to nie pozwalam? Może nie jestem mu obojętna i Victoria też i po prostu nie potrafi wybrać? Po mojej głowie chodziło milion wersji, ale nie dowiem się jaka jest prawdziwa, jeśli z nim nie porozmawiam. Szkoda tylko, że nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu, który ponownie zaświecił. Niall przysłał już 54 wiadomość. Pomińmy fakt, że dzwonił 72 razy. Nie przeczytałam jeszcze żadnej. Może powinnam? Nie, lepiej nie. A jeśli przeprowadziłabym się do babci? Znaczy do jej mieszkania w Polsce. To nie taki głupi pomysł. Nie będę nikomu przeszkadzać. Poznam tam nowych ludzi, którzy może mnie zaakceptują. Tylko z drugiej strony tu jest Alex, która jest w ciężkim stanie w szpitalu. Ja pierdole. Dlaczego ja? Usłyszałam pukanie do drzwi. Kurwa. Niechętnie podeszłam i spojrzałam przez judasza* kto za nimi stoi. Byłam pewna na 99% , że to Niall. Myliłam się.
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona. Szatyn wydawał się tak oszołomiony jak ja.
-Alex, ona... - ja pierdole, teraz się boję.
-Olivier mów co z nią! - nienawidzę momentów napięcia. Serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
-Nicole ona nie żyje - w ostatniej części zdania jego głos się załamał. Uderzył głową o ścianę i cicho przeklną. Ja stałam nieruchoma wpatrując się w pustkę. Łzy dobrowolnie spływały po moich policzkach.
-Kiedy dokładnie to się stało? - zapytałam słabym głosem, który wydobyłam z siebie po dwudziestu minutach ciszy.
-Zaraz jak to się stało przybiegłem tutaj. - odpowiedział spoglądając na mnie. Czy on płakał?
-Chcę ją jeszcze zobaczyć - powiedziałam bez żadnych emocji. Moja jedyna siostra...
-Pojedziemy moim - powiedział Olivier na co tylko przytaknęłam. Nie wiem czy on wie, że nie mam samochodu.
**
Razem przemierzaliśmy szpitalny korytarz w celu dotarcia do kostnicy. Kostnica...nienawidzę tego słowa. Nie jestem w stanie policzyć ilości chusteczek, które już zużyłam. Przed pomieszczeniem na "K" spotkałam jego. Co on tutaj robi?! I to jeszcze ze swoim loczkowatym przyjacielem.
-Nicole - powiedział Niall i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam na tyle stanowczo, na ile pozwalał mój obecny stan.
-Porozmawiajmy - powiedział swoim delikatnym jak anioł głosem. Oczywiście, że chciałabym teraz wtulić się w niego i nie puścić. Wykrzyczeć jak bardzo mi źle bez niego i żeby pomógł mi zapomnieć, ale nie zrobię tego.
-Nie mamy o czym - powiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę, by tylko na niego nie patrzeć.
-Daj mi wytłumaczyć - cały czas mówił błagalnym tonem.
-Państwo z rodziny Alex? - zapytał lekarz. Dziękuję, że przyszedł akurat teraz.
-Tak - odpowiedzieliśmy wszyscy równocześnie. Mhm, tak na prawdę, to tylko ja jestem z rodziny.
-Proszę za mną - wszyscy weszliśmy do pomieszczenia ze spuszczonymi głowami. Alex leżała na pierwszym łóżku przy wejściu. Niepewnie wyciągnęłam rękę w jej stronę i dodknęłam jej dłoni. Była lodowata. Moja jedyna siostra nie żyje. Wiem, że nie było między nami najlepiej, ale to zawsze siostra. Matka nie żyje, siostra też, ojciec w więzieniu, babcia w Polsce, która jest na tyle chora, że mnie nie pamięta...jestem zupełnie sama. Nie mam nikogo. Odsunęlłam się od ciała.
-Dlaczego wpadłaś na taki głupi pomysł i skoczyłaś? - zapytałam szeptem wpatrując się w nieżyjącą Alex.
-Myślę, że już powinniście państwo wyjść, a pani podać leki na uspokojenie - mówił o mnie. Ręce mi się trzęsły, łzy spływały i było mi zimno. Niepewnie skinęłam głową i wszyscy opuścikiśmy pomieszczenie na "K".
-Nicole, nie powinnaś być teraz sama - usłyszałam znajomy głos.
-Z tobą też nie - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Proszę, porozmawiaj ze mną - powiedzia, kładąc rękę na moim ramieniu.
-Niall! - usłyszeliśmy krzyk i ujrzeliśmy płaczącą Victorię. Rzuciła się blondynowi w ramiona. Ja pierdole.
-Co? - niebieskooki zapytał obojętnie.
-Alex, ona była dla mnie jek siostra - coś we mnie pękło. Ona chce być z Niall'em i jeszcze uważała Alex za siostrę. Odbiera mi wszystko.
-Posłuchaj mnie uważnie mała kurwo. Ona nigdy nie była twoją siostrą i nigdy na pewno nie traktowała Cie jak mnie. Ona miała jedną siostrę i tą siostrą byłam ja. Kurwa czaisz? - musiałam to z siebie wyrzucić. Po prostu musiałam. Teraz jest mi trochę lepiej.
-Jesteś wredną suką, nawet teraz nie potrafisz się zachować kulturalnie. I tylko przypominam, że to nie ty nosisz dziecko Niall'a - na dziecko chce walczyć? Dobra.
-A ja Ci przypominam, że to nie Ciebie Niall kocha, żegnam - odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem. Usta dziewczyny utworzyły literę "O". Mam ją gdzieś. Nie wiem, czy się nie spakuję i wyjadę. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Muszę zrobić jeszcze jedną rzecz.
-Dlaczego wpadłaś na taki głupi pomysł i skoczyłaś? - zapytałam szeptem wpatrując się w nieżyjącą Alex.
-Myślę, że już powinniście państwo wyjść, a pani podać leki na uspokojenie - mówił o mnie. Ręce mi się trzęsły, łzy spływały i było mi zimno. Niepewnie skinęłam głową i wszyscy opuścikiśmy pomieszczenie na "K".
-Nicole, nie powinnaś być teraz sama - usłyszałam znajomy głos.
-Z tobą też nie - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Proszę, porozmawiaj ze mną - powiedzia, kładąc rękę na moim ramieniu.
-Niall! - usłyszeliśmy krzyk i ujrzeliśmy płaczącą Victorię. Rzuciła się blondynowi w ramiona. Ja pierdole.
-Co? - niebieskooki zapytał obojętnie.
-Alex, ona była dla mnie jek siostra - coś we mnie pękło. Ona chce być z Niall'em i jeszcze uważała Alex za siostrę. Odbiera mi wszystko.
-Posłuchaj mnie uważnie mała kurwo. Ona nigdy nie była twoją siostrą i nigdy na pewno nie traktowała Cie jak mnie. Ona miała jedną siostrę i tą siostrą byłam ja. Kurwa czaisz? - musiałam to z siebie wyrzucić. Po prostu musiałam. Teraz jest mi trochę lepiej.
-Jesteś wredną suką, nawet teraz nie potrafisz się zachować kulturalnie. I tylko przypominam, że to nie ty nosisz dziecko Niall'a - na dziecko chce walczyć? Dobra.
-A ja Ci przypominam, że to nie Ciebie Niall kocha, żegnam - odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem. Usta dziewczyny utworzyły literę "O". Mam ją gdzieś. Nie wiem, czy się nie spakuję i wyjadę. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Muszę zrobić jeszcze jedną rzecz.
***
Przed bramą więzenia zaczęłam mieć wątpliwości, czy dobrze robię i czy jestem na to gotowa. Powiedzieć ojcu o śmierci dziecka i o wyjeździe drugiego chyba nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Niestety, muszę to zrobić. Mam już kupione bilety i nic mnie nie powstrzyma, a Alex nic życia nie zwróci. Strażnik otworzył bramę i już przemierzałam znajomym korytarzem do sali odwiedzin. Zajęłam wskazane mi miejsce i długo nie czekałam, aż postać ojca pojawiła się przed moimi oczami. Zajął mniejsce na przeciwko mnie.
-Cześć córeczko - powiedział pełnym miłości głosem.
-Cześć tato - odpowiedziałam wycierając pojedyńcze łzy.
-Co słychać? - wielka gula stanęła mi w gardle i przez chwilę nie potrafiłam wypowiedzieć ani słowa.
-Wyjeżdżam do Polski - pzowiedziałam w końcu. Zaraz pewnie zapyta o Alex. Znam go za dobrze,
-Jak to? Kiedy? Alex Ci na to nie pozwoli. - spuściłam głowę. Jak ja mam mu o tym powiedzieć?
-Tato, Alex...ona zmarła dzisiaj - odpowiedziałam chowając twarz w dłoniach. Oboje milczelismy dłuższą chwilę.
-Jak to się stało? - zapytał bardzo słabym głosem.
-Skakała ze spadochronem. Nie otworzył się jej. Lekarze walczyli o jej życie... - z każdym słowem mój głos był coraz mniej słyszalny.
-Przynajmniej masz jeszcze Niall'a - powiedział niepewnie.
-Wyjeżdżam bez niego - odpowiedziałam nie patrząc na niego. Chciałam uniknąć kontaktu wzrokowego.
-Dlaczego? - wiedziałam, że o to zapyta.
-Pokłóciliśmy się, a on będzie miał tutaj dziecko z dziewczyną, z którą był chwile po wypadku - powiedziałam. Nie lubię obarczaś ojca swoimi problemami. Prawie nigdy tego nie robiłam.
-Poszło o to dziecko? - on nigdy nie odpuszcza?
-Nie -odpowiedziałam krótko.
-Powinnaś z nim porozmawiać - łatwo mówić, trudniej zrobić.
-Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam ponownie spuszczając głowę w dół.
-A myślisz, że ucieczka to dobry pomysł? - w sumie ojciec ma trochę racji. Może ja chcę uciec od rzeczywistości?
-Nie, ale jeden z lepszych na chwilę obecną - może jestem tchórzem, ale tak po prostu będzie lepiej.
-No właśnie, na chwilę obecną. A co będzie potem? - nigdy nie myślałam o tym w ten sposób.
-Nie wiem - nie wiem co będzie potem.
-Koniec odwiedzin! - krzyknął strażnik.
-Przemyśl to jeszcze. I uważaj na tą walizkę, jedno kółko odpada - powiedział z uśmiechem wsakując na walizkę z ubraniami. Musiałam ją tu wziąc, bo stąd jadę na lotnisko. Pocałowałam ojca w policzek i odpuściłam więzienie. Złapałam taksówkę i zaraz byłam na lotnisku.
****
Odprawa poszła w miarę sprawnie. Na pokładzie samolotu siedziałam tylko z pięcio minutowym opuźnieniem.
Samolot poszybował ku górze. Teraz czekam na lądowanie w Polsce.
Niall's POV
Przybiegłem na lotnisko jak szybko się da. Harry dwa razy wywrócił się podczas swojego biegu. Nawet nie miałem czasu się śmiać. Teraz najważniejsze było dla mnie zatrzymać Nicole.
-Dzień dobry, samolot Nicole Blanck wystartował? - zapytałem na jednym oddechu kobiety z kasy biletowej.
-Tak, samolot do Polski wystartował trzy minuty temu. - co? Spóźniłem się. Kurwa.
-Harry, co powiesz na wycieczkę do Polski? - zapytałam z nagłym przypływem energii.
---------------------------------------------
Hej misiaczki ♥
Rozdział z opuźnieniem, ale jak wiecie byłam chora, a potem musiałam odrobić wszystkie zaległości. Masakra.
Oki, jak wrażenia po rozdziale? xx
Dziękuję za wszystkie komentarze, one bardzo motywują.
I przepraszam za wszystkie błędy, chciałam dodać rozdział jak najszybciej <3
Do następnego ;)
@Niall_potato69