niedziela, 24 listopada 2013

Część 3 Sezon 2

Nie mam już nic do stracenia. Pospiesznie wysypałam część zawartości torebki na blat w kuchni. Wydarłam kawałek starej gazety, z której następnie wykonałam rulon. Co ja robię? Powoli zamieniam się w ojca. To straszne. A jeśli chodzi o ojca...to właściwie nic nie wiem. Może pójdę go odwiedzić? W sumie to przez niego Niall mnie nie pamięta. Co mu strzeliło do głowy z tym tirem?! Tyle pytań-żadnej odpowiedzi. Wykonany wcześniej rulon przyłożyłam do białego proszku a następnie do nosa. Wciągnęłam. I nagle kurwa zrobiło mi się dobrze. Może wybiorę się do Amy? Ona jedyna nie ma mnie w dupie. Tylko tak trochę późno jest... W w dupie to mam. Robię wjazd na chatę. Wybiegłam z domu, kierując się w stronę jej domu. A raczej domu jej, Horana i Stylesa, ale prawdopodobnie oni są teraz na imprezie. 20 minut i byłam na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi , a po chwili moim oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka.
-Hej Nicole, wejdź.  - trzeba przyznać,  że zdziwiła się na mój widok. Co chwilę chciało mi się śmiać.
-Elo melo, 3 2 0 - odpowiedziałam śmiejąc się. Bez żadnego namysłu weszłam do środka i usiadłam na wygodnej kanapie.
-Ćpałaś - powiedziała Amy z poważną miną. Co ona taka sztywna?
-Ja ? Wydaje Ci się. - odpowiedziałam nie przestając się śmiać.
-Umiem rozpoznać,  czy ktoś jest naćpany, czy nie. - odrzekła surowo. Wielkie mi "halo".
-Wyluzuj. - powiedziałam z uśmiechem.
-Dziewczyno,  zniszczysz sobie życie! - krzyknęła. Ja pierdole, ogłuchłam.
-Moje życie i tak nie ma sensu. - przecież nawet gdybym umarła, to i tak nikt by po mnie nie płakał.
-Tylko teraz pomyśl sobie, co będzie jak Niall sobie wszystko przypomni. - no fakt. O tym nie pomyślałam. Ale nawet jak sobie przypomni, to i tak może wybrać życie beze mnie. Chociaż, mówił, że mnie kocha... nie wiem co o tym myśleć.
-Przypomni sobie, albo i nie przypomni. Do tego czasu może sobie znaleźć kogoś innego. - tego bym chyba nie przeżyła.
-Tak, masz racje, lepiej zostać ćpunką i alkoholiczką. Dobrze wiesz, że Niall nienawidzi narkotyków. - no w sumie ma trochę racji.
-Nienawidzi narkotyków i dlatego nimi handluje, tak? - w sumie zastanawia mnie to od dłuższego czasu.
-Handluje bo musi. Myślisz, że on chce to robić?! - no i zaczęła się ostra wymiana zdań.
-Powiedział mi dzisiaj, że woli pracę i życie dziwkarza od bycia ze mną! Ty jak byś to zrozumiała?! - na te słowa Amy zamilkła na dłuższą chwilę.
-Nicole, to może zamiast upijać się do nieprzytomności, pokażesz mu, dlaczego się zmienił. Pokaż mu, dlaczego Cię pokochał. - dobrze mówić, gorzej zrobić. Przecież on woli towarzystwo...innych.
-To nie jest takie proste. Co ja mam zrobić? - tylko nie płacz Nicole...
-Spróbuj go odzyskać. - taa, dzięki za radę.
-Jak? - bo za bardzo nie wiem.
-Bądź sobą. Zrób to tak, jak za pierwszym razem. - powiedziała Amy. Jak coś jest dobrze, to zawsze musi się spierdolić.
-Kiedy mam zacząć? - zapytałam.
-Zaraz. - długo nie czekałam na  odpowiedź.
-Myślisz,  że jest jeszcze na tej imprezie? - zapytałam z nadzieją.
-Dziewczyno,  on zawsze wychodzi ostatni. - odpowiedziała Amy i zaczęłyśmy się śmiać.
-To ja...idę tam. - powiedziałam i pożegnałam się z blondynką. Szlam tak przez chwilę,  aż zobaczyłam to:


Po raz pierwszy pożałowałam, że nie poprosiłam o rozkładany kij bejsbolowy na urodziny.  Ona normalnie rozbiera go wzrokiem! Cały czas się śmieją. Ona nawet nie jest ładna! Świetnie, idą w moją stronę.
-Hej Nicole, poznaj Victorię. - lepiej być nie mogło.
-Hej, jestem Victoria. - super...
-Wiem, Niall przed chwilą mi powiedział. Nie jestem głucha. - odpowiedziałam z irytacją.
-Okey, chciałam być miła.  Nie musisz się na mnie wyżywać. - odpowiedziała nieśmiało. Normalnie rzygam tęczą.
-Czyż nie jest urocza? - "zapytał" Horan, po czym ją pocałował. Fu!
-Nie. - odpowiedziałam od razu.
-Coś taka nie w humorze? - zapytał niebieskooki wpatrując się w moje oczy.
-Niall. - szturchnęła go brunetka.
- Nicole, ćpałaś! - ja pierdole, zaczyna się.
-Nie Twoja sprawa. - odpowiedziałam ze złością.
-Właśnie Niall,  to nie Twoja sprawa.  - jeszcze ta się wtrąca. Niech mnie ktoś trzyma, bo przywalę jej z półobrotu.
-Victoria, nie wtrącaj się! Idź do domu, kościoła czy gdzie tam chcesz!  - krzyknął blondyn na dziewczynę. Uciekła z płaczem. Dobrze jej tak.
-O proszę. Miłość do  Victorii się skończyła? - tak, jestem złośliwa. 
-Pogadam z nią potem. Nicole, co się z Tobą stało?! - teraz się zainteresował?
-Nic, co powinno Cię obchodzić. - burknęłam cicho. I zaczęłam uciekać. Chłopak starał się mnie dogonić, ale w pewnym momencie wsiadłam do taksówki, którą pojechałam prosto do domu.
(Tydzień później) 
Niall wielokrotnie próbował się do mnie dodzwonić, ale po zdjęciach, których codziennie przybywało na jego tt, nie miałam ochoty z nim rozmawiać.



Nienawidzę imienia Victoria. Ze mną nigdy nie dodał zdjęcia. A teraz proszę. Jedyne 1678 like pod jednym zdjęciem. Właśnie widzę, jaki to przelotny romansik. Czujecie ten sarkazm? Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto tu kurwa przylazł?! Otworzyłam drzwi. Ta, elo Horan. 
-Cześć, możemy porozmawiać? -od kiedy o taki "grzeczny"?
-Jasne. - odpowiedziałam bez żadnych emocji. Niebieskooki usiadł wygodnie na kanapie, więc ja usiadłam na fotelu i dałam mu znak, żeby mówił.
-W ogóle się nie odzywasz. Ja..ma...martwiłem się o Ciebie. - mam ochotę mu powiedzieć, żeby odpalił swojego kucyka i w podskokach zapierdalał do Victorii, ale się powstrzymam.
-Niepotrzebnie. - odpowiedziałam krótko i wyraźnie.
-Chodź, zapraszam Cię na obiad. - jaka zmiana. Kto by kurwa pomyślał...
-Lepiej nie, bo Victoria będzie zazdrosna. - wredota poziom hard.
-Nicole, ja jej nie kocham. Udaję. Ona jest siostrą mojego szefa. - czy ja dobrze usłyszałam?! A tak w ogóle, to dlaczego on mi się tłumaczy?  Dlaczego mówi, że jej nie kocha? Zależy mu na mnie? I znów ta nadzieja.
-Dobra, chodź,  bo jestem głodna. -chłopak uśmiechną się i wyszliśmy z domu. Wspomniałam,  że od tygodnia prawie nic nie piję? Moje życie nabiera barw. Przez całą drogę do restauracji dużo rozmawialiśmy i bardzo dużo śmialiśmy. Po dotarciu do celu, zajęliśmy stolik na końcu sali przy oknie. Po chwili przyszedł kelner i przyjął zamówienie.
-A jak tam u taty? - zapytał nieśmiało niebieskooki.
-Nie widziałam się z nim od dłuższego czasu. - odpowiedziałam. Ehh zmieńmy temat.
-Dlaczego? - wiedziałam, że będzie drążył temat.
-Nie odczuwam takiej potrzeby. - odpowiedziałam. 
-Może, jak zjemy to pójdziemy go odwiedzić? - zaproponował Niall. Nie czaję go.
-Na prawdę chcesz odwiedzać ćpuna i alkoholika,  który prawie Cię zabił i przez którego masz zaniki pamięci? - okey, Horan mnie zadziwia.
-On Cię teraz potrzebuje. - jedna łza spłynęła po moim policzku. Ja nigdy nie otrzymałam od niego wsparcia. Ale to mój tato. Kocham go.
-Ja nikomu nie jestem potrzebna. - powiedziałam i spojrzałam w okno. Piękny dziś dzień.
-Jesteś. Potrzebuje Cię Twój ojciec  i ...i ja. - OMG! Niall mnie potrzebuje. Czuję się doceniona. Kocham go.
-Dobrze, możemy iść go odwiedzić. - powiedziałam z uśmiechem,  a Horan złapał mnie za rękę,  ale po chwili "opamiętał się" i szybko ją zabrał. W tym momencie kelner przyniósł jedzenie. Boże,  jaka jestem głodna. Od razu wzięłam się za jedzenie. Oczywiście niebieskooki wcale nie był gorszy. Czy on ma żołądek bez dna?! Po zjedzonym posiłku przyszedł kelner i przyniósł rachunek, więc wyciągnęłam portfel. 
-O nie, ja płacę. - powiedział Niall i wyciągnął pieniądze.
-Ale... - nie było dane mi skończyć.
-Nie ma żadnego ale, ja Cię zaprosiłem i ja za Ciebie płacę.  -powiedział,  a kąciki jego ust powędrowały ku górze. Zarumieniłam się...z resztą jak zawsze.
-Dzięki. -odpowiedziałam. 
-To teraz do Twojego taty.  - powiedział chłopak wstając z krzesła. 
-Na to wygląda. -- odpowiedziałam niepewnie. Wyszliśmy z restauracji zmierzając w stronę więzienia. Co ja powiem ojcu? Będę jeszcze umiała normalnie z nim porozmawiać? Z rozmyśleń wyrwał mnie Horan.
-Wszystko okey? - zapytał. 
-Tak. - odpowiedziałam. 
-Denerwujesz się? - ja pierdole. 
-Trochę. - odpowiedziałam chowając ręce do kieszeni,  bo zaczęło robić  się zimno.
-Zimno Ci? - zapytał niebieskooki, chcąc zdejmować swoją kurtkę.
-Nie, ciepło mi. - ciepło mi? Serio? Jaka ja jestem głupia.
-Jesteś gotowa na spotkanie ojca? - a ten dalej ciągnie ten temat.
-Boję się. - musiałam w końcu to z siebie wydusić.
-Wszystko będzie dobrze. Będę tam z Tobą. - powiedział i położył rękę na moim ramieniu. Poczułam się jakoś bezpieczniej. Cholerne uczucie, gdy chcesz kogoś pocałować albo przytulić, ale nie możesz tego zrobić.
-Dziękuję,  że mnie wspierasz.- powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
-Od tego są przyjaciele. - przyjaciele powiadasz...
-A co tam u Harrego? - umiem zmieniać tematy.
-W sumie okey. Mam pytanie. - ta? To zajebiście. 
-Pytaj. - powiedziałam z uśmiechem. 
-Bo nikt mi jeszcze nie powiedział, dlaczego wy się tak nienawidzicie? - dobre pytanie Horan.
-Bo Harry to zapatrzony w siebie idiota obrażający mnie bez powodu. On zaczął tę "wojnę" - odpowiedziałam,  a Niall zaczął się śmiać. Debil.
-Rozumiem. - powiedział nie przestając się śmiać. Zaraz mu wpierdolę.
-I z czego rżysz? - zapytałam. 
-Sorry. O patrz, to tutaj. - powiedział chłopak wskazując na ogromne ogrodzenie, za którym znajduje się więzienie.
-Tak, to tutaj. - odpowiedziałam cicho, ledwo przełykając ślinę.
-Gotowa? - zapytał łapiąc mnie za rękę. No, chyba jestem trochę ważniejsza niż przyjaciółka. Dodało mi to otuchy.
-Gotowa. - odpowiedziałam pewnie i ruszyliśmy w stronę bramy wejściowej.

-----------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani ♥ Rozdział miał się pojawić w weekend, no i się pojawił. Przepraszam,  że tak późno, no bo jest już 23.50 ;) Jak wrażenia? Mam nadzieję, że wam się podoba ♥ 
Oglądaliście 1D Day? Aww, to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu :* 
Dzięki za wszystkie komentarze,  kocham was ♥
Do następnego ;*


niedziela, 17 listopada 2013

Część 2 Sezon 2

No to pięknie... Od czego ja mam zacząć?!
-Więc... mam na imię Nicole - powiedziałam po czym uderzyłam ręką w czoło. Tak, jestem genialna.
-Powtarzasz się. - odpowiedział oschle Horan. No tak, teraz będzie mnie traktował jak wszystkie inne panienki. Przejebane...
-No więc, poznaliśmy się ... znaczy uratowałeś mnie przed Billem, a potem zaprowadziłeś do swojego domu. - ja pierdole, jak to brzmi.
- Uprawialiśmy seks? - szczere pytanie. On tylko o jednym. Jakoś tak smutno mi się zrobiło.
- Może dasz mi skończyć? - nie lubię,  jak ktoś mi przerywa.
- Może nie? - okey, on serio jest bezczelny. Wkurwił mnie.
-Kurwa, staram się Ci przypomnieć niektóre momenty. Wcale mi w tym nie pomagasz! - może za bardzo się uniosłam?
-Nikt Ci nie karze. - odpowiedział bez żadnych emocji. Zaraz go jebnę.
- Nie chcesz wiedzieć,  co działo się przez ten okres, którego nie pamiętasz?  - zapytałam o wiele delikatniej niż poprzednio.
- Nie. - czyli, że on nie chce mnie pamiętać? Powoli łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-To się pierdol. - odpowiedziałam i zmierzałam w kierunku wyjścia z sali.
-Poczekaj chwilę. - krzyknął niebieskooki. Odwróciłam się z nadzieją,  że jednak chce ze mną porozmawiać.
- To ruchaliśmy się czy nie? - taa, nadzieja umiera ostatnia.
-Nienawidzę Cię. - powiedziałam cicho i wybiegłam z płaczem. Biegłam nie patrząc przed siebie i wpadłam na kogoś. Wpadłam na Hazzę.
-Harry! Niall...ja...nie...nie mogę. - no i domyśl się kurwa o co mi chodzi.
-Niall ma Cię w dupie? - nie ma co, loczek też jest bezpośredni.
- Nie pocieszasz. - odpowiedziałam wycierając łzy.
- Widzisz Nicole, może tak po prostu miało być. Nareszcie Niall jest sobą. - co to ma niby znaczyć? Nie bardzo rozumiem.
- Co chcesz przez to powiedzieć?  - zapytałam poważnie. Nie ogarniam.
- Że możesz nareszcie spierdalać. - stop, stop, stop. What?!
-Przecież...myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. - spojrzałam w jego zielone tęczówki pełne pogardy.
- To źle myślałaś.- odpowiedział oschle.
- Ale byłeś taki miły. Zaufałam Ci! - krzyknęłam ponownie wycierając łzy.
- Oprócz tego, że jestem świetnym gangsterem i kochankiem,  to jestem jeszcze świetnym aktorem. - powiedział śmiejąc mi się prosto w twarz.
- Ty chuju...- głos załamał mi się na ostatnim słowie.
- Powodzenia z ojcem. Ktoś będzie musiał go odwiedzać w pierdlu. A i jeszcze jedno. Przekaż swojej siostrzyczce, że wracamy do gry. Nara. - powiedział i odszedł. Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Dzień, w którym Nialler miał się obudzić powinien być najlepszy, a jak się teraz okazuje jest najgorszy. Po co Alex mnie ratowała?! Chcę umrzeć. I gdzie ja mam teraz iść? Znowu muszę wrócić do tej meliny, tyle, że nie będzie ojca. Kocham ojca, mimo tego wszystkiego. Niall'a też kocham. Ehh jestem pojebana.Bez dłuższego zastanowienia ruszyłam w kierunku domu. Ze szpitala nie miałam daleko. Zaledwie 10 minut i już otwierałam kluczami zamek do drzwi. W środku do tej pory unosił się zapach alkoholu. Pospiesznie otworzyłam okna. Musi się tu przewietrzyć. Przez to wszystko zgłodniałam, więc poszłam ogarnąć, czy jest coś w lodówce. Wódka, wódka i jeszcze raz wódka. Wyciągnęłam jedną butelkę i wpatrywałam się w nią z 15 minut. W końcu otworzyłam butelkę, przyłożyłam do ust i upiłam jednego łyka. Stelepało mnie. Jakie to kurwa nie dobre. Razem z alkoholem usiadłam na kanapie. Łyk, łyk, łyk. Powtórzyłam tą czynność jeszcze kilkanaście razy i urwał mi się film.
Obudziłam się rano z okropnym bólem głowy. Postanowiłam, że nie będę pić wody, tylko otworzę kolejną flaszkę. Tak więc zrobiłam. Tak wyglądał cały następny tydzień mojego życia. Upijałam się do nieprzytomności.
Znów obudziłam się rano. Od razu idąc w stronę lodówki. Kurwa. Ostatnia butelka. Wyjęłam ją i postawiłam na blacie. Nie wiem, co mnie tknęło, ale otworzyłam szafkę z talerzami. Znalazłam narkotyki. Dużo narkotyków. Nie Nicole, nie rób tego. Wzięłam opakowanie z białym proszkiem i wrzuciłam je do torebki. Yeah dziś pójdę na imprezę. Pobiegłam do szafy i wyjęłam najkrótszą sukienkę jaką miałam. Pokręciłam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam biżuterię.

Okey,  jestem gotowa. Stop. Torebka! Tak, teraz jestem gotowa. Pooglądałam telewizję tak gdzieś do 19.15. Alkohol. Czuję, że muszę się napić. Idę do tego pierdolonego klubu. 35 minut i byłam na miejscu. Od samego początku unosił się zapach alkoholu. O tak. Pobiegłam do baru.
- Co podać? - zapytał brunet stojący za barem.
- Coś mocnego. - odpowiedziałam od razu. Czuję głód alkoholowy. 
-Już się robi. - powiedział z uśmiechem.  No i czemu cieszysz mordę? Po chwili szklanka z najlepszym napojem znalazła się przede mną. Wypiłam do dna. Rozejrzałam się wokół. No super. Czyżby to Horan i Styles?  Harry macał jakąś blondynkę,  a Niall lizał się z jakąś brunetką. Zabolało. O kurwa zauważył mnie! O kurwa on tu idzie!!
-Witaj Nicole. - przywitał się z pogardą wpierdalając snickersa. Aż mi się nasza zabawa w kalambury przypomniała. Najchętniej cofnęłabym czas.
-O, jesz snickersa. Co, ksiądz Ci dał w nagrodę? - jaki on dla mnie, taka ja dla niego. Pomińmy fakt, że dalej go kocham.
- Jesteś złośliwa. - on jaja sobie robi czy jaki chuj?
-Skądże. Idź stąd, bo Cię jebne. - szczerość to podstawa.
- Uderzysz mnie? - a żebyś wiedział.
- Zbierałeś kiedyś zęby połamanymi rękami? - okey, może jestem trochę złośliwa.
- Ostro. - skomentował niebieskooki.
-Czego chcesz? - zapytałam wprost. 
- Chcę, żebyś pomogła mi sobie wszystko przypomnieć. - i znów zaczęłam mieć nadzieję, mimo tego jak potraktował mnie w szpitalu.
- Skąd taka zmiana panie Horan? - w sumie to trochę mnie zaskoczył. Pozytywnie oczywiście. 
- Amy trochę mi opowiadała. Pomożesz mi? - zapytał. Mam wrażenie,  że mówi poważnie.
- Pomogę, ale pod jednym warunkiem. - odpowiedziałam na jego prośbę.
- Jakim? - widać, że jest zaskoczony.
- Musisz mi ufać. - powiedziałam. 
- Dobrze. Kiedy zaczynamy? - ekscytacja niczym małe dziecko. 
- Od zaraz. - odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Jest! - krzyknął i próbował zrobić salto w tył, ale coś mu nie wyszło.
- Jeśli chciałeś się popisać, to lepiej zainwestuj w flamastry. - yeah, zgasiłam go.
- Okey, w ripostach wygrałaś. Jeśli to prawda, że jesteś moją dziewczyną,  to jestem dumny z Ciebie i siebie. Może chodźmy do parku? Opowiesz mi wszystko. Tutaj jest zdecydowanie za głośno. - awww on jest ze mnie dumny. Jaram się. 
- Racja, chodźmy do tego parku. - odpowiedziałam i wyszliśmy na zewnątrz. Niall przez całą drogę "dyskretnie" spoglądał na mnie.
-Co tak patrzysz? - zapytałam za którymś razem.
- Nie mogę popatrzeć na swoją dziewczynę? - na te słowa strzeliłam buraka.
- Nie, no możesz. Siadamy tam? - zapytałam, wskazując pobliską ławkę.
- Jak sobie życzysz. - odpowiedział i oboje zajęliśmy miejsca na ławce.
- Okey, no to może od początku. - zaczęłam mu wszystko opowiadać. Całość mojego opowiadania trwała ok. 3 godziny.
-Okey, rozumiem, tylko, że ja nie wiem, czy chcę tak żyć. - nie powiedział tego, prawda? 
-To znaczy? - ja już nic nie rozumiem.
- Wolałbym, żebyśmy byli przyjaciółmi. Moje życie to imprezy, praca i w ogóle. Nie chcę tego zmieniać. To co, przyjaciele? - zaraz zemdleję. Czy on właśnie ze mną zerwał?! Woli wolne życie? Tylko nie płacz. Nicole,  nie teraz.
- Jasne, przyjaciele. -próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło to naturalnie. Ja go kocham!
-To super. Idziemy z powrotem na imprezę? - zapytał niebieskooki. Serio?!
-Sorry, ale ja muszę zwijać na chatę. Do zobaczenia Niall. - odpowiedziałam i pobiegłam w stronę domu. Dlaczego ja mam takiego cholernego pecha?! Zaraz po wejściu do domu wyjęłam torebkę z białym proszkiem. Nie mam już nic do stracenia.

-------------------------------------------------
Cześć kochani :* Tylko mnie nie zabijcie :D Przepraszam,  że taki krótki :c Taka mała niespodzianka ;) Mam prośbę.Każdy, kto to przeczyta niech zostawi komentarz. Może to być nawet zwykła kropka :) Po prostu chcę wiedzieć,  ile osób to czyta :*
Do następnego ♥

niedziela, 10 listopada 2013

Część 1 Sezon 2

Walczyłam z powiekami, które po 5 minutach dopiero się otworzyły. Wszystko dookoła było białe. Białe jak płatki śniegu. Czy ja umarłam? Ta chciałoby się Nicole. To wygląda na szpital.  A ta kobieta obok mnie to chyba pielęgniarka. Kto mnie znalazł w tej łazience?! I jak cholernie mocno ktoś założył mi bandaż na ręce!
-Nareszcie się obudziłaś. Jest ktoś, kto bardzo chce z Tobą porozmawiać. Wpuścić go? - zapytała  miła pani w białym fartuchu.  Moja pierwsza myśl to oczywiście Niall. Bardzo chcę go zobaczyć, mimo iż powinnam go nienawidzić.
-Tak, proszę wpuścić. - odpowiedziałam, a pielęgniarka wyszła z sali zawołać mego gościa. Po chwili drzwi powoli zaczęły się otwierać. Wyglądałam za blond czupryną, której niestety nie dostrzegłam. W drzwiach stał ... Styles. Co on tu robi?! Podszedł do mojego łóżka i usiadł na krześle obok.
-I coś ty narobiła dziewczyno? - zapytał spokojnie. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach. WTF? Coś nie tak.
-Czy ty płaczesz? - no po prostu jestem w szoku. 
-To przez Ciebie on tam leży! - krzyknął loczek. O co mu chodzi?!
-Kto i gdzie leży? - zapytałam z lekką pogardą w głosie.
-Niall. W tym szpitalu. Przez Ciebie. - poje oczy wpatrywały się w Harrego. Nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Co on pierdoli?!
-Żartujesz, prawda? - proszę, powiedz, że żartujesz Styles. 
-Nie. I to wszystko przez Ciebie! - krzyknął wstając z krzesła. 
-Poczekaj. Jak to się stało? - zapytałam, a moje oczy były pełne łez. Ostatnio nic nie robię, tylko płaczę.
-Twoja kochana siostrzyczka Cię znalazła. I oczywiście zawiadomiła Niall'a, że jesteś w szpitalu. Pierdolona suka. A on co? Wybiegł z domu. Ja pobiegłem za nim. Biegł, biegł, nie patrzył na nic. Skończyło się tym, że pierdolną go tir. Ledwie przeżył. Teraz jest w śpiączce. Widzisz Nicole jak ty wszytko potrafisz spierdolić. - powiedział i wyszedł. Oczywiście trzasnął za sobą drzwiami. Nie mogłam w to uwierzyć. Wstałam z łóżka i wybiegłam za nim. 
-Harry czekaj! - krzyknęłam. On odwrócił się w moją stronę ocierając łzy z policzka. Kurde. Niall na prawdę musi dla niego dużo znaczyć. 
-Czego chcesz? - zapytał. Widać, że jest zmęczony.
-Harry, od kiedy ty tu siedzisz? - zapytałam widząc jego "wory" pod oczami.
-Trzy dni. - odpowiedział bardzo słabym głosem.
-Gdzie leży Niall?  - tak bardzo chcę go zobaczyć. Brakuje mi go, mimo tego co mi zrobił. Najchętniej cofnęłabym czas.
-Sala 209. - odpowiedział i odszedł. Nie wiem gdzie i po co. Rozejrzałam się dookoła. Sala 200. Czyli sala Horana jest niedaleko. Pobiegłam do przodu. 209. Wbiegłam do środka. Zamarłam bez ruchu. Mój blondynek leżał bezwładnie na łóżku. Gdzie by nie popatrzeć miał siniaki albo rany zaklejone plastrami. Dwie nogi w gipsie, kroplówka, był podłączony do kilku urządzeń. A to wszystko moja wina. Usiadłam obok niego na łóżku, złapałam jego posiniaczoną dłoń i zaczęłam płakać. Siedziałam tam chyba z 40 minut, aż do sali wszedł lekarz.
-Co pani tu robi? - zapytał zdziwiony facet w głupim fartuszku.
-A nie widzi pan? On z tego wyjdzie, prawda? - zapytałam z nadzieją. Niby to sam sobie zawinił, ale mam wyrzuty sumienia. Kocham go. Ehh, posrane to życie.
-A pani z rodziny? - chciałabym.
-Tak, niech pan mówi co z Niall'em. - odpowiedziałam na jednym oddechu.
-Pacjent przeszedł poważną operację. Chwilowo jest w śpiączce, a jego stan jest ciężki. Mało kto przeżywa uderzenie tira. Bądźmy dobrej myśli.  - bądźmy dobrej myśli? Chyba popadnę w depresję.
-A jaka jest szansa, że Niall będzie w pełni sprawny? - zapytałam.
-Nie jestem w stanie ocenić tego w tej chwili. Proszę, aby pani wyszła na chwilę, ponieważ muszę wykonać badanie. - niechętnie puściłam rękę Horanka i wyszłam z sali. Usiadłam na krześle i zaczęłam coraz głośniej płakać. Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Nie wierzę. Harry?
-Śmiało, zwyzywaj mnie od suk. - wypowiedziałam przez łzy, a loczek ....loczek mnie przytulił. Czy ten świat już do końca zdurniał?
-Dzisiaj Ci odpuszczę. Jak Niall się wybudzi to znowu będzie między nami wojna. - głupek. Czyli jednak czasami potrafi być fajny.
-A jeśli się nie wybudzi? - nawet tak nie myśl Nicole.
-Wybudzi się. On ma dla kogo żyć. - odpowiedział Styles i nawet się uśmiechną.
-A wiesz tak dokładnie, kto był kierowcą? - teraz nocami będą mi się śniły tiry.
-Tir był kradziony, kierowca piany i naćpany, teraz siedzi w areszcie, a nazywa się Jerome Blanck. - o fuck. Czy on powiedział Jerome Blanck.
-Mój ojciec. - czy ja powiedziałam to na głos?!
-Twój ojciec?! - a jednak.
-Zajebię go. - wstałam z krzesła i chciałam biec do wyjścia, ale loczek pociągnął mnie z powrotem na krzesło.
-Jeszcze ojca chcesz zabić?! I tak pójdzie na dożywocie. - chciałam się zaśmiać, ale chyba mi nie wypada. O proszę. Kogo ja widzę. Amy.
-Cześć. Jak się czujesz Nicole? - zapytała z troską w głosie.
-Chujowo, ale stabilnie. - odpowiedziałam. Tak jestem na nią zła. Ufałam jej, miałam ją za przyjaciółkę, a ona co? W sumie to Niall spieprzył gorzej, ale cicho.
-Przepraszam, nie złość się na mnie. Niall Cię kocha. Miał złe zamiary, ale wszystko się odmieniło. - ja głupia znowu zaczęłam płakać i przytuliłam Amy. Za szybko wybaczam.
-Okey. A tak właściwie, to gdzie jest moja siostra? - zapytałam, gdyż odkąd się obudziłam nigdzie jej nie widziałam.
-Ona? Poleciała na "wakacje" do Kenii. - odpowiedział Harry. WHAT? Zostawiła mnie....znowu.  Mam ja w dupie. Teraz najważniejszy jest Niall. Właśnie doktor wychodzi z jego sali.
-Doktorze, co z nim? - zapytaliśmy wszyscy równocześnie.
-Stan polepszył się, ale na razie nie liczyłbym, że wybudzi się w najbliższym czasie. Teraz najważniejszy jest czas. Przepraszam , ale zaraz mam operację i muszę się do niej przygotować. - tak, pewnie, idź sobie.

3 miesiące później

Codziennie odwiedzam Niall'a w szpitalu. Jego stan z dnia na dzień się polepsza. Każdego dnia, gdy go widzę płaczę. Nie widziałam jego niebieskich tęczówek już od trzech miesięcy. Nie słyszałam żadnego słowa z jego ust od trzech miesięcy. Amy i Harry są dla mnie wsparciem w tych wszystkich trudnych dniach. Mój ojciec dalej czeka na proces. A jeśli chodzi o moje blizny na ręce...są prawie niewidoczne. 
Kolejny dzień, wchodzę do sali Horanka, siadam obok niego, ściskam jego dłoń i płaczę. Potrafię siedzieć tutaj dziennie z 5 godzin, nie dłużej, bo zawsze Amy albo Harry zabierają mnie do domu widząc mój stan psychiczny.
-Hej kochanie. Mam nadzieję, że niedługo się obudzisz i wszystko będzie dobrze. Zaopiekuję się Tobą. Ehh...szkoda, że nie możesz mi odpowiedzieć. - powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Nagle jakieś urządzenie zaczęło pipczeć. Przestraszyłam się i natychmiast zawołałam lekarza, który przybiegł bardzo szybko. Czy on umiera? Co się dzieje?! Oczywiście wywalili mnie z sali. 10 minut...15 minut....20 minut. Wreszcie wyszedł z tej cholernej sali.
-Doktorze, co się dzieje?! - krzyknęłam natychmiast.
-Mam dobre wieści. Pacjent się obudził, ale jest jeszcze bardzo słaby. - znów zaczęłam płakać, ale tym razem to były łzy szczęścia. 
-Mogę do niego wejść? - proszę, proszę, proszę, proszę.
-Tak, ale proszę spokojnie. - na te słowa od razu weszłam do sali. Niebieskie tęczówki spojrzały na mnie. OMG zgon. 
-Hej, jak się czujesz? - zapytałam i usiadłam obok niego.
-Dobrze...a ty, to kto? - chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Nie żartuj sobie kochanie, najważniejsze, że się obudziłeś. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jakie kochanie, co ty pierdolisz? - trochę nie rozumiem.
-Niall, co Ci jest? - zapytałam zmartwiona.
-Skąd znasz moje imię? My się znamy? - powiedzcie mi, że to tylko zły sen.
-Jestem Nicole, twoja dziewczyna. Pokłóciliśmy się, ja się pocięłam, trafiłam do szpitala, a ty jak się o tym dowiedziałeś to od razu pobiegłeś do szpitala i na pasach pierdolną Cię tir. - odpowiedziałam niepewnie. On sobie żartuje, co nie?
-Czy Ciebie do końca popierdoliło?! Ja nie mam dziewczyny. I nie pierdolną mnie żaden tir! - zaczął się na mnie drzeć jak jakiś opętany. Nic nie rozumiem. Do sali wszedł Harry. Ja znów zaczęłam płakać.
-Niall, żyjesz stary! - krzyknął loczek i się uśmiechną. 
-Harry, nareszcie ktoś normalny. Powiedz mi kto to jest! - wskazał palcem na mnie. What?
-Jak to? Przecież to Nicole, Twoja dziewczyna. - dzięki Harry.
-Czy wy ogłupieliście? Ja nie mam dziewczyny. - ja i Styles spojrzeliśmy na siebie jak na idiotów. 
-To ja może zawołam lekarza. - zaproponował loczuś i wyszedł z sali. Po chwili wrócił do niej z doktorem.
-Panie Horan, zabieramy pana na badania. - powiedział lekarz i pociągnął za sobą łóżko z niebieskookim i poprosił Harrego, żeby poszedł z nim. Ja już kurwa nic nie rozumiem. 

40 minut później

Wszyscy z powrotem wrócili do sali. No nareszcie.
-Więc wszystko wskazuje na to, że pan Horan ma zaburzenia pamięci. Pamięta wszystko, oprócz tego co działo się rok wstecz, ale spokojnie. To normalne po takim wypadku. Do tego potrzeba czasu. Jedni przypominają sobie wszystko bardzo szybko, niektórzy potrzebują na to więcej czasu, ale pamięć powraca. Oczywiście byłoby dobrze, gdybyście państwo odwiedzali Niall'a codziennie i stopniowo przypominali mu poszczególne momenty. Ale pamiętajcie, czas. - powiedział wymądrzały doktorek w okularkach. Ja pierdolę. On na serio mnie nie pamięta.
-Nicole, może ty pierwsza. - powiedział Harry i zostawił mnie sam na sam z blondynem. No to pięknie...

-----------------------------------------------------------------------------
Hejo <33 Sezon 2 czas zacząć. Jak wrażenia? Dziękuje wam za wszystkie komentarze :* One bardzo mobilizują. Co tu więcej pisać....Kocham Was i do następnego <33

piątek, 8 listopada 2013

Zwiastun

m.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=YNSU7MPtR2Q&desktop_uri=%2Fwatch%3Fv%3DYNSU7MPtR2Q%26feature%3Dyoutu.be

No i jest zwiastun ;*
Bardzo dziękuję Like A Champion za wykonanie. Według mnie jest świetny ♥
Niebawem pojawi się pierwsza część drugiego sezonu :)