czwartek, 25 grudnia 2014

Część 17 Sezon 2

Szłam w stronę wyjścia przy postoju taksówek, gdy usłyszałam głos osoby, której najbardziej na świecie nie chciałam usłyszeć.
-Kobiety w ciąży nie powinny dźwigać, nikt nie uświadomił o tym  Louisa? - odwróciłam się tylko po to, żeby ujrzeć Horana opierającego się o ścianę i wpatrującego się we mnie. Ja to mam szczęście.
-Śledzisz mnie?- zapytałam.
-Może lubię.- rzucił uśmiechając się pod nosem.
-To karalne, a ty już masz problemy z prawem.- powiedziałam zniechęcona.
-Może lubię.- fuck. Wkurwia mnie.
-Lubisz zbyt wiele rzeczy.- odpowiedziałam oschle i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Może lubię.
-Przyszedłeś powtarzać mi w kółko "może lubię"? - powiedziałam i przewróciłam oczami.
-Może lubię.- rzucił z tym wkurwiającym uśmieszkiem i ruszył w moją stronę.
-Nie zbliżaj sie do mnie. - ostrzegłam go.
-Chciałabyś co?- rzucił, a kąciki jego ust cwaniacko uniosły się ku górze.
-Może lubię. - odpowiedziałam pewna siebie.
-Ooo wiem, że lubisz. Wiele razy dałaś mi się o tym przekonać.- myśli, że jak zapoda seksualny podtekst to będzie fajny?
-Wiem, dużo ludzi mówi mi, że jestem dobrą aktorką.- uśmiechnęłam się triumfalnie.
-To zgłoś sie to Teen Mom. Jestem pewien, że cię pokochają. - cham i prostak.
-A ty do Sekretów chirurgi, jestem pewna, że dr. Szczyt coś poradzi na twój mał problem.- widziałam, jak jego twarz zaczyna się robić czerwona ze złości. Ups, ktoś ma urażone ego...
-Możesz mi obciągnąć.
-Takimi odzywkami to mój dziadek konie płoszył.
-A dziwki w rodzinie to się nie potrafił pozbyć?
O nie tego było za wiele. To kolejny raz kiedy Niall mnie tak nazywa. Nie rozumiem go, najpierw chcę ze mną rozmawiać na imprezie, a potem mnie wyzywa.
Spojrzałam na blondyna, na którego twarzy malował się ból i zatroskanie.Co?
-Nicole ja nie...
-Och, zamknij się mam już dość tych twoich ciągłych zagrywek. Jesteś zwykłym... Ała!- złapałam się za brzuch, który nagle zaczął mnie okropnie boleć. Nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami.
-Nicole, wszystko ok?
-Ta, zajebiście tylko... Ach! - znowu ten okropny ból. Poczułam, że osuwam się na ziemię, ale przed upadkiem uchroniły mnie silne ramiona blondyna.
-Nie odpływaj księżniczko, zostań ze mną...- ale ja już nie miałam siły. Ostatnia myśl w mojej głowie  to co się dzieje i co z moimi dziećmi.

*

Obudziłam się w bardzo zajomym mi już miejscu. Cholerne białe ściany, które przyprawiały mnie o ciarki i koszmarne wspomnienia. Nie miałam siły podnieść nawet ręki, wszystko mnie bolało. Co mi się w ogóle stało?  Z dziećmi wszystko ok? Czy jest tu Niall? Ktoś powiadomił Louisa? I gdzie jest jakiś lekarz, albo chociał pieprzona pielęgniarka?
Czekałam 20 minut, aż do sali przyszła pani w białym fartuszku z zamiarem pobrania krwi od innych pacjentów.
-Obudziła się pani. - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie.
-Jak widać. Co mi jest? Co z dziećmi? - zapytałam i chciałam się podnieść, ale kobieta delikatnie położyła mnie z powrotem na twardą poduszkę.
-Proszę nie wstawać, to niebezpieczne. - ostrzegła mnie.
-D...dlaczego? - zawachałam się i spojrzałam na nią pytająco.
-Pani ciąża jest zagrożona, ale ma pani wielkie szczęście, bo przy krwotokach niewiele płodów uchodzi z życiem. - czy to znaczy, że mogę stracić moje dwa aniołki? Tak bardzo je kocham, nie mogę na to pozwolić. Moje oczy stały się szklane.
-Nie mogę ich stracić, myślałam że w 4 miesiącu to już nie grozi. - odpowiedziałam i podciągnęłam nosem.
-W początku 4 miesiąca to jak najbardziej możliwe, ale to nie wszystko. Zaraz przyjdzie do pani i wszystko wytłumaczy. - "to jeszcze nie wszystko?" czy może być jeszcze gorzej? Nie wydaje mi się.
-Dobrze, a czy na zewnątrz czeka może taki wysoki blondyn, niebieskie oczy, tatuaże? - zapytałam niepewnie.
-Był, ale wyszedł jakąś godzinę temu, ponieważ kazałam mu odpocząć, co zrobił niechętnie. Powiedziałam, że skontaktuję się z nim jak tylko się pani obudzi. - odpowiedziała kobieta spokojnym głosem.
-Nie trzeba, sama się z nim skontaktuję. - powiedziałam, na co pielęgniarka pokiwała głową.
-Telefon jest na stoliku, ale proszę podnosić jedynie rękę. - odpowiedziała, a następnie podeszła do innej pacjentki. 
Zaraz przyjdzie ten doktor, a ja nie zamieżam ukrywać, że się denerwuję i to bardzo. Chyba nie zadzwonię do Horana... może napiszę mu sms'a? Za to na pewno muszę zadzwonić do Louisa, bo Niall na pewno tego nie zrobił.
Drzwi do sali otworzyły się i wszedł mój lekarz prowadzący - Zayn Malik. Moje serce zaczęło bić szybciej. Teraz chwila prawdy.
-Dzień dobry Nicole. - przywitał się.
-Witam doktorze. - odpowiedziałam słabym głosem.
-Jak już wiesz twoja ciąża jest zagrożona, ale jest jeszcze coś. Podczas krwotoku straciłaś dużo krwi i potrzebujesz transfuzji, a twoja grupa krwi, czyli 0, nie należy do najpopularniejszych. - powiedział i uśmiechnął się smutno.
-Czyli potrzebuję dawcy? -bardziej stwirdziłam niż zapytałam.
-Tak, ale bądźmy dobrej myśli. Proszę nie wykonywać gwałtownych ruchów i nie podnosić się. Jeśli będziesz potrzebowała wyjść do toalety, to pod łóżkiem jest przycisk. Wciskasz i pielęgniarka przychodzi. Zajrzę do Ciebie za jakąś godzinkę, a ty możesz w tym czasie przedzwonić do najbliższych z zapytaniem o grupę krwi. - powiedział, a następnie wstał i wyszedł. Super Nicole, bo twoja rodzina jest taka wielka... Do ojca w więzienu się raczej nie dodzwonię, no i tutaj kończy się moja rodzina. A tak właściwie... to jaką grupę kwi ma Louis? 
Minęło już około 5 godzin odkąd tu jestem, a doktor Malik dowiedził mnie już 2 razy. Nie zadzwoniłam jeszcze do Tomlinsona, bo nie chciałam, żeby się martwił, chodź nie odzywając się do niego i tak pewnie to robi... a może po prostu nie potrzebowałam go tutaj? Kilka razy myślałam nad wykonaniem telefonu do blondyna, ale po wpisaniu numeru zawsze się rozmyślałam. Przecież nie obchodzę go ani ja ani nasze dzieci. Co z tego, że nazwał mnie księżniczką, skoro wcześniej zwyzywał od dziwek. 
W pewnym momencie białe drzwi otowrzyły się. Myślałam, że to kolejna wizyta mojego lekarza prowadzącego, ale bardzo się pomyliłam. Moje oczy prawie wypadły z oczodołów, gdy zobaczyłam 
JEGO. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że wróci, bo po co  miał wracać? A jednak.
-Cześć. - zaczął niepewnie niebieskooki. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. On odsunął taboret i zajął miejsce obok mojego łóżka.
-Szczęścia tu szukasz? Zły kierunek.- powiedziałam zachrypnięta. Tak właściwie, to przez niego tutaj jestem. Gdybym nie spotkała go w tej pieprzonej galerii...
-Przyszedłem zapytać jak się czujesz. Nie wyglądasz najlepiej. - stwierdził po czym położył swoją dłoń na mojej, ale nie na długo, ponieważ wyrwałam się z uścisku.
-Czuję się rewelacyjnie, nic mi nie jest. - słamałam, ale nie będę mu się zwierzać, bo i tak go to nie obchodzi.
-Dzwoniłaś do Louisa? - zapytał nagle.
-Co ty się tak nagle interesujesz, co? 
-Bo to wszystko stało się na moich oczach i w dalszym ciągu... nie jesteś... mi obojętna? Poza tym twój chłopak dzwonił do mnie jakieś 10 minut temu, czy przypadkiem Cię nie widziałem, ale spokojnie, umiem trzymć język za zębami. - nie jestem mu obojętna? Pff... on powie 1000 słów, 100 zrozumiem, 10 zapamiętam, ale w żadne nie uwierzę. A jeśli chodzi o szatyna... no to wtopa.
-Nie dzwoniłam do niego, bo nic mi nie jest. - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę. Nagle usłuszałam jak drzwi  do sali poniwnie się otwierają, a w progu stoi dr. Zayn. Świetnie.
-Dzwoniłaś już do rodziny Nicole? - zapytał i oparł się o brzeg mojego łóżka. Horan spojrzał najpierw na mnie, a potem na Malika.
-Po co miała dzwonić, skoro nic jej nie jest? - zapytał niepewnie, marszcząc przy tym brwi.
-Uważa pan, że zagrożenie ciąży i konieczność transfuzji krwi to nic? - lekarz spojrzał na niego z niedowierzaniem. No to klapa na całej lini Nicole.
-Co takiego? - Niall wstał ze swojego siedzenia i popatrzył w moją stronę. 
-Nie powiedziała panu? A kim pan w ogóle jest? - mój lekarz prowadzący potrząsnął głową i zorientował się, że nie powinien udzielać informacji nikomu bez mojej zgody.
-Jej chłopakiem, ojcem dzieci. - odpowiedział, patrząc tym razem tylko w stronę doktora.
-Nie jesteś moim chłopakiem... - powiedziałam niepewnie.
-Co wy jej podalście? Bredzi po tych lekach... - rzucił szybko. - Niech pan lepiej mówi co z nimi teraz będzie. - czy on na prawdę się martwi? Czy to kolejna sztuczka?
-Jak już powiedziałem, Nicole potrzebuje krwi, a jej ciąża jest zagrożona. - dr. Malik odpowiedział spokojnie.
-To dlaczego do cholery nie podacie jej tej krwi? - Niall wyrzucił ręce w powietrze.
-Proszę nie przeklinać, to szpital. Pańska... dziewczyna ma rzadką grupę krwi 0, której niestety nie posiadamy w szpitalu. - powiedział Zayn. Oczy Horana rozbłysły.
-Ja mam grupę krwi 0! Bierzcie ile chcecie! - krzyknął blondyn i podwinął rękaw. On ma tą samą grupę? Teraz wychodzi na to, że ratuje życie moje i naszych dzieci.
-Na prawdę? To proszę za mną. - powiedział doktor, ale kaszlnęłam, zatrzymując ich.
-Mogę z nim tylko zamienić słowo? - zapytałam.
-No dobrze, ale szybko. Im szybciej podamy krew, tym większa jest szansa na zdrowie twoje i twoich dzieci. - powiedział. -Czekam na zewnątrz. - rzucił w stronę niebiekookiego.
-Dlaczego to robisz? Przecież masz nas w dupie. - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Nigdy tak nie mów księżniczko, byłem pieprzonym chujem, wiem to doskonale, ale tak na prwdę jesteście wszystkim co mam. Nie pozwolę wam umrzeć, nawet jeśli zapragniesz układać swoje życie z Louisem. - odpowiedział. -Chodź na prawdę nie wiem co ty w nim widzisz - rzucił szybko i cicho.
-Bezpieczeństwo i stałość. - odpowiedziałam równie cicho.
-Ale nie widzisz w nim najważniejszczego, miłości. - powiedział i spojrzał w moje oczy.
-On jest pełen miłości do mnie, wiem to. - odpowiedziałam, po czym ponownie zaczęłam szlochać.
-Ale ty nie jesteś pełna miłości do niego, wiesz to. - powiedział, po czym pocałował mnie w człoło. - Wszystko będzie dobrze, spróbuj zasnąć. - odpowiedział i opuścił salę. Pieprzone uczucia, które powracają. On chyba ma rację... nie jest mi obojętny. Zamknęłam oczy z myślą, że jak się obudzę, to zobaczę właśnie jego, a dr. Malik powie, że wszystko wróciło do normy.

**

Obudziłam się z większym zapałem do życia niż poprzednio. Na prawdę czułam się lepiej i to nie tylko fizycznie. W moją lewną rękę była wbita igła, przez którą krew wpływała do moich żył. Krew Nialla, którego co prawda nie było teraz obok. Tak bardzo chciałabym usłyszeć wiadomość, że teraz moja ciąża nie jest zagrożona, a dzieci rozwijają się prawidłowo. Teraz przypomniałam sobie, że nie wyszłam z domu 2 dni temu i do tej pory nie wróciłam. Boże, jak musi się czuć Louis? Może zgłosił zaginięcie na policji? Jaka ja jestem nieodpowiedzialna. Delikatnie wysunęłam rękę na stolik obok łóżka i sięgnęłam po telefon. 79 nieodebranych połączeć i 34 sms'y, super. Wykręciłam numer do Tomlinsona i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po 2 sygnałach.
-Nareszcie! Od zmysłów odchodzę! - krzyknął do słuchawki, ale spodziewałam się tego.
-Jestem w szpitalu. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
-Wiem, dostałam w nocy sms'a od Horana. - czyli po oddaniu swojej krwi jednak zdecydował się z nim skontaktować? Świetnie, dzięki Niall.
-Co? - zapytałam bez namysłu.
-Wiem wszystko, tym razem okazał się być dobry, ale to tylko pozowy. Będę u Ciebie za 15 minut kochanie. Kocham was. - powiedział i się rozłączył.
Tym razem wybrałam numer do blondyna... po prostu emocje.
-Gdzie jesteś? - zapytałam, gdy tylko podniósł słuchawkę.
-A gdzie chcesz żebym był? - zapytał, a jego ton był raczej radosny.
-Obok mnie. - odpowiedziałam i na prawdę nie wiem kurwa dlaczego.
-Na... na prawdę? Jestem w barze, daj mi 2 minuty. - powiedział i rozłaćżył się. Nie ukrywał zaskoczenia. 
Faktycznie, po 2 minutach niebiekooki stanął w drzwiach, a następnie usiadł na moim łóżku.
-Chciałam Ci podziękować. - wydusiłam z siebie w końcu.
-Nie masz za co, bez zastanowienia zrobiłbym to jeszcze raz. - powiedział i uśmiechnął się. Pierwszy raz od dawna widzę jego prawdziwy uśmiech.
-Npisałeś do Louisa. - powiedziałam.
-Jest twoim chłopakiem, powinien wiedzieć co się z Tobą dzieje. - powiedział, ale w jego głosie była słyszalna niechęć.
-Będzie tu za 10 minut. - odpowiedziałam.
-Masz to, czego chciałaś księżniczko. - powiedział i uśmiechnął się smutno.
-Nie do końca. - stwierdziłam.
-Nie? - zapytał z nadzieją.
-Nie. - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał i złapał moją dłoń.
-Niall, jak na razie proponuję Ci przyjaźń. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
-"Jak na razie"? - zapytał.
-Nie wiem co będzie jutro, za tydzień, miesiąc, rok..., wszystko jest możliwe. - odpowiedziałam trochę wymijająco.
-Będę czekał tyle, ile trzeba będzie. - odpowiedział i cmoknął moje czoło.
Drzwi do sali otworzyły się i stanął w nich mój chłopak.
-Jak się mają moje trzy słoneczka? Nawet nie wiesz, jak się martwiłem. - powiedział, podchodząc w moją stronę. Zatrzymał się i złożył pocałunek na mich ustach. Wszyscy ludzie w sali zaczęli klaskać... wszyscy oprócz Nialla.

-------------------------------------------------------------------------
Hejka misie? <3
Jak spędzacie święta? 
I jak wrażenia po rozdziale?
Niall czy Louis? Oto jest pytanie :)

@Niall_potato69

sobota, 20 grudnia 2014

Ogłoszenie

Dla tych, którzy nie wiedzą, to rozdział pojawi się w okolicach 22 grudnia.
Przepraszam, że tyle czekacie, ale nie dam rady wcześniej, ponieważ mam ważne sprawy rodzinne :(
@Niall_potato69