wtorek, 22 lipca 2014

Część 13 Sezon 2

-Bo ja… ja jestem w ciąży… bliźniaczej… z tobą - w końcu to wyjąkałam. Teraz najbardziej ciekawi mnie, jaka będzie jego reakcja.


Jego twarz skamieniała, a oczy zrobiły się czarne. Bardzo się przestraszyłam.
-Nie... to niemożliwe, z kim mnie zdradziłaś, co? - Myślałam, że będzie mnie wspierał, a tymczasem co? Niall wstał z krzesła i opuścił salę trzaskając drzwiami. Zaczęłam płakać, moje życie jest beznadziejne. Co ja teraz zrobię? W takiej melinie jakiej mieszkam nie wychowam dwójki dzieci. Co ja mówię? W ogóle nie dam rady ich wychować, co z pracą? Pieniędzmi? 

                                                             *2 tygodnie później*

Siedzę już w domu, oglądam telewizję i piję kolejny kieliszek wódki. Piję, płaczę, siedzę w tych samych ubraniach, nie czeszę swoich włosów, śmierdzę meliną.
Hmm... wzorowa mamusia, jak i wzorowy tatuś, który zapomniał o naszym istnieniu. Nie chcę tych dzieci, będą miały tak samo spierdoloną rodzinę i życie jak ja. Nie potrafię ich pokochać. Chciałam nalać kolejny kieliszek wódki, lecz przerwał mi dzwonek do drzwi. Kompletnie schlana wstałam i poszłam otworzyć, po wykonaniu tych czynności zza drzwi wyłoniła mi się głowa Stylesa. Czego on tu szuka? 
-Yhm.. hej-powiedział i patrzył się na mnie zdezorientowany.
-Szczęścia tu szukasz? W tym domu nigdy go nie było.-Warknęłam.
-Nie.. szukam Nialla
-Zły adres-Chciałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale jego noga mi w tym przeszkodziła.
-Ej, o co ci chodzi, chyba mogę się zobaczyć z własnym przyjacielem. - Że co? To on nie czeka w więzieniu na proces?
-Szukaj w więzieniu.
-Policja też szukała, ale jakoś się nie udało.- zamarłam w bezruchu.
-Pierdolisz.- Odpowiedziałam po dłuższej chwili namysłu.
-Przecież ty powinnaś to wiedzieć najlepiej, pokłóciliście się?
-Ja się nie kłóciłam.- Widać że był już wkurzony.
-Kurwa, mów z sensem, bo nie wytrzymam zaraz.- I wtedy kopnął w drzwi.
-Chodź- zaprosiłam go do środka.

                                                     *perspektywa Harry'ego*

Wszedłem do środka za Nicole, usiadłem na fotelu i mój wzrok od razu przykuły butelki po alkoholu. Jaki chuj? Przecież ona nie pije. Moje oczy spojrzały na nią pytająco.
-Jestem w ciąży. - gdy wypowiedziała te słowa to zesztywniałem. To kurwa nie może być prawda.
-Z kim go zdradziłaś?! - krzyknąłem podnosząc się z fotela. Miałem ochotę ją uderzyć i uwierzcie mi, byłem bardzo blisko tego czynu. Jej oczy stopniowo zaczęły wypełniać się łzami. Dziwka i jeszcze płacze, po co ja tu przychodziłem? Nie dziwię się, że nie ma tu Horana.
-Nigdy nie zdradziłam Nialla. To jego dzieci! - dzieci? Czyli liczba mnoga? No to świetnie...
-To czemu go tu nie ma co? - powiedziałem nie ukrywając zdenerwowania.
-Bo jest głupi. - dziwka.
-Nie jest głupi, tylko właśnie zmądrzał. - jestem mistrzem pocisków, już nie mogę patrzeć na jej zakłamaną twarz. Nigdy jej nie lubiłem.
-Jeśli chcecie, to po urodzeniu zrobię test na ojcostwo! 
-Jeśli nie zachlejesz się na śmierć. - współczuję jej dzieciom, nie dość, że ich ojca nie ma to matka i dziadek są alkoholikami. Jaki ojciec, taka córka.
-Nie chcę tych dzieci. - powiedziała, a jej głos w połowie się załamał.
-Jesteś zwykłą dziwką. - powiedziałem, a moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Nie wytrzymałem, po prostu opuściłem tą melinę, w przeciwnym razie uderzyłbym ją, przysięgam.

*perspektywa Nicole, jakiś czas później*


Dziś mam umówioną pierwszą wizytę u ginekologa, o ile pamiętam nazywa się Zayn Malik, dzisiaj wieczorem jest też impreza u Amy (dalej utrzymuję z nią kontakt, ona mi wierzy), której nie zamierzam opuścić. Prawdopodobnie Niall i Harry tam będą. Dowiedziałam się, że Horan może siedzieć na wolności do czasu procesu. Pierwszy raz zobaczę go od czasu sytuacji w szpitalu.
Przemierzałam korytarz szpitalny, w celu dotarcia do tego ginekologa, sama nie wiem czemu, ale trochę się denerwuję. Zajęłam pierwsze wolne krzesło i czekałam, aż zostanę wywołana.
-Nicole Blanck - zza drzwi wyłoniła się szczupła sylwetka pielęgniarki. Wstałam i pośpiesznie weszłam do gabinetu. 
-Dzień dobry. - powiedział przyjaźnie doktor. Był średniego wzrostu, miał ciemne włosy i oczy.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam z uśmiechem i położyłam się na specjalnym łóżku do badania.
-Jak się pani czuje? - zapytał nakładając żel na mój brzuch.
-Myślę, że dobrze. - odpowiedziałam wymuszając uśmiech. Przecież nie powiem mu, że czuję się gorzej niż fatalnie.
-Proszę spojrzeć. - doktor Zayn wskazał na monitor po prawej stronie, sorry ale ja nic tu nie widzę.
-Patrzę.. - powiedziałam niepewnie, wywołując u niego śmiech. 
-Tutaj, biją dwa serduszka. - wskazał palcem na monitor.
-Faktycznie. - odpowiedziałam, a kąciki moich ust momentalnie uniosły się ku górze.
-Dzieci są zdrowe, a pani zaczyna 2 miesiąc. - poczułam ulgę, że są zdrowe. Alkohol przecież mógł je zabić, boże jaka ja jestem głupia.
-Cieszę się doktorze. Mam pytanie, mogę iść dzisiaj na imprezę? - zapytałam niepewnie.
-Może pani, tylko proszę nie pić więcej niż kieliszek. - powiedział i ukazał mi swoje białe zęby w uśmiechu.
-Dziękuję. - odpowiedziałam opuszczając bluzkę na dół.
-Na dzisiaj to tyle, proszę na siebie uważać i widzimy się za miesiąc. - będę uważać, teraz na pewno.
-Do widzenia. - powiedziałam i wyszłam. Teraz muszę przygotować się na wieczorną imprezę.

**

Po przygotowaniach zamówiłam taksówkę i dojechałam nią do domu Amy. Niepewnie zapukałam do drzwi, miałam nadzieję że to właśnie blondynka mi otworzy. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam ją w progu.
-Hej. - powiedziała wesoło i przytuliła mnie.
-Hej - odpowiedziałam i razem weszłyśmy do środka. Grała tam głośna muzyka a w powietrzu unosił się zapach alkoholu, nic nowego... Sama podeszłam do stolika z wódką i wypiłam jeden kieliszek. Tak, poczułam się lepiej.
-Cześć piękna. - usłyszałam głos z lewej strony. Przede mną stał wysoki szatyn z niebieskimi oczami.
-Cześć. - odpowiedziałam pewnie.
-Jestem Louis. - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
-A ja  Nicole - odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-Jesteś dziewczyną Nialla? - zapytał pogodnie. Coś w środku mnie zakuło.
-Byłą. - odpowiedziałam szybko, chyba za szybko.
-Nie rozumiem jak Horan mógł stracić tak piękną dziewczynę, o patrz, idzie. - na pierwszą część zdania kąciki moich ust uniosły się ku górze, ale zbladłam na drugą część. Zobaczyłam blondyna, oh i to nie samego. Przy jego boku szła Victoria, u której już widać brzuszek. Nie rozumiem, jak on mógł? W pośpiechu otarłam jedną łzę.
-Nie chcę na niego patrzeć. - odwróciłam głowę i ponownie patrzyłam na Louisa. Chłopak nie zdążył mi odpowiedzieć, bo obok nas znalazła się ta pieprzona parka.
-Siema Tomlinson. - powiedział Nialler, ale zesztywniał gdy po chwili ujrzał mnie.
-Cześć Horan. - powiedział niepewnie szatyn.
-A ona co tu robi? - blondyn wskazał na mnie, a jego źrenice się powiększyły.
-To samo co ty. - burknął do niego Louis.
-Uważaj na nią, jeszcze Cię wychuja tak samo jak mnie. - Niall spojrzał na mnie z taką nienawiścią i żalem w oczach, że miałam ochotę uderzyć go i uciec.
-Horan zamknij mordę, o kobietach mówi się z szacunkiem. - dziękuję Louis. Chłopak sprawia wrażenie na prawdę fajnego i ułożonego.
-Nie o takich jak ona. - blondyn prychnął śmiechem.
-Cofnij to. - powiedział ostrzegawczo szatyn.
-Nie. - niebieskooki zaśmiał się głośno. Oczy Tomlinsona pociemniały i to były sekundy, gdy jego pięść wylądowała na twarzy Horana. I zaczęło się. Z każdym ciosem obrywali od siebie coraz mocniej, teraz leżą na ziemi obkładając się pięściami raz po brzuchu, raz po twarzy. Ludzie zaczęli ich od siebie odciągać, niestety na marne. W końcu podbiegła Victoria i zaczęła krzyczeć do blondyna, że chce, aby jej dzieci miały ojca, ale on walczył zawzięcie. W końcu pomyślałam czemu ja mam nie spróbować.
-Louis odpuść, on nie jest warty twoich pięści. - i wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki szatyn przestał i podniósł się z ziemi. Wyciągnęłam chusteczkę z torebki i włożyłam do niej lód z najbliższaj miski, a następnie podałam ją szatynowi. Niall spojrzał na mnie tak dziwnie, nie do opisania.
-Masz rację, chodźmy stąd. - odpowiedział i objął mnie ramieniem. Na zewnątrz było ciemno, a my przechodziliśmy przez pobliski park. Bardzo boję się parków nocą.
-Dziękuję. - powiedziałam po jakimś czasie.
-Za co? - zapytał Louis a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Za to, że wstawiłeś się za mną. - odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co, Niall to kretyn. - powiedział, wywołując przy tym na mojej twarzy większy uśmiech.
-Mogę zapytać skąd się znacie? - wypowiedziałam to trochę niepewnie.
-Z pracy. - super, czyli on też jest zamieszany w narkotyki, tak?
-Spoko. - powiedziałam, żeby nie być dłużną w odpowiedzi.
-Też mogę o coś zapytać? - czy mam się bać?
-Jasne. - odpowiedziałam starając się wypowiedzieć to bez emocji.
-Dlaczego już nie jesteście razem? Niall tak bardzo Cię kochał. - teraz to w sumie nie wiem, czy mnie kochał.
-Bo..bo Louis ja jestem z nim w ciąży...a on, on myśli, że to nie jego. - wyjąkałam i mimowolnie zaczęłam płakać, cała się trzęsłam. Po chwili przeżyłam miłe zaskoczenie, Louis przytulił mnie do siebie bardzo mocno. Poczułam się bezpieczna w jego ramionach. On jest zupełnie inny, on jest taki dobry.

-----------------------------------------------------------------
Heja miśki <3
Jak wrażenia po rozdziale?
Pisałam go z @versacegoxmez
Pamiętajcie, że każdy komentarz bardzo motywuje mnie do dalszego pisania :)
Więc teraz takie małe info, wyjeżdżam do Bułgarii i nie będzie mnie od 26 lipca do 10 sierpnia. Rozdział postaram się napisać i dodać jak najszybciej po moim powrocie xx
W razie pytań zapraszam na twittera.
Do następnego skarby xx

@Niall_potato69




piątek, 4 lipca 2014

Część 12 Sezon 2

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM

"Niall jest w więzieniu, potrzebuje pomocy" - zamarłam na te słowa. Nie wiedziałam, czy Harry mówi poważnie, czy to jego kolejny, głupi i złośliwy żart.
"Nie mam czasu na twoje głupie żarty, nie chcę mieć z WAMI nic wspólnego" - mam dosyć tej dziecinady. Jeśli to prawda, że Horan trafił do więzienia, to na pewno nie za nic.
"Czyli nie pomożesz mu?" - zamilkłam na chwilę.
"Jeśli jest w więzieniu, to na pewno coś zrobił" - odpowiedziałam po chwili namysłu.
"Właśnie chodzi o to, że nic nie zrobił. Za 4 godziny miał lecieć do Ciebie. Nicole wróć, on nigdy nie zostawił Cię bez pomocy" - skąd ja mam wiedzieć, że Niall mnie nie okłamie w związku z jakimś przewinieniem? Kłamstwo akurat idzie mu bardzo dobrze.
"Ale co ja mogę zrobić? Przyjechać, wysadzić kraty w powietrze i uciec z nim do Australii?" - no co zrobisz? Nic nie zrobisz.
"On potrzebuje wsparcia" - co z tego, że chcę tam przyjechać. Jeśli dam się ta łatwo, to potem będzie okłamywał mnie cały czas.
"Victoria chętnie go wesprze" - tak, to było trochę złośliwe.
"Straciłaś siostrę, chcesz stracić jeszcze Niall'a?" - i wtedy coś we mnie pękło. Uciekam przed problemami, którym i tak muszę kiedyś stawić czoło. Jestem silną osobą...tak mi się przynajmniej wydaje.
"Przyjadę, ale nie oczekujcie cudów" - powiedziałam i rozłączyłam się. Powinnam teraz okazać mu wsparcie, tylko nadal chodzi mi po głowie jedna myśl: dlaczego on mnie okłamał?

*

Udałam się na najbliższy polskiego lotniska postój taksówek. Już chciałam wsiąść do jednej z nich, gdy zobaczyłam znajomą twarz, twarz która od zawsze przyprawia mnie o mdłości.
-Cześć, jedźmy tam jak najszybciej. - powiedział loczek wsiadając do samochodu.
-Cześć. - odpowiedziałam oschle, gdy usadowiłam się na przednim siedzeniu. Harry ruszył.
-Chcę żebyś wiedziała, że jestem tu dla szczęścia Niall'a, a nie twojego. - jak zwykle miły. Nie wiem jak niebieskooki może się z nim przyjaźnić. On jest antypatyczny.
-Cieszą mnie te slowa. - odpowiedziałam złośliwie.
-Czyli się rozumiemy. - powiedział Harry z tym swoim usmieszkiem.
-Za co Niall w ogóle siedzi? - w sumie nie wiem jednej z ważniejszych rzeczy.
-Handel, ale on nic nie zrobił. Jest tylko podejrzany. - tylko? Chyba aż.
-To się okarze. - powiedziałam i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Związek polega na zaufaniu, a ty ewidentnie mu nie ufasz. - rzucił oschle Styles.
-Okłamał mnie, jak mam mu ufać? - spojrzałam na zdenerwowanego loczka.
-Miał powód. - odpowiedział prze zaciśnięte zęby.
-Którego nie znam. - rzuciłam szybko.
-Bo nie chciałaś poznać. - spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Skąd wiesz czego ja chciałam. Bardzo chcę poznać przyczynę jego kłamstw! - krzyknęłam. Styles nic nie wie.
-Trzeba było dopuścić Niall'a do słowa. - no może jest w tym trochę racji, nie wysłuchałam go.
Ja i Harry nie odzywaliśmy się do siebie przez resztę drogi. Oboje nie mieliśmy ochoty na wymianę zdań, w końcu nienawidzimy się od zawsze.
-Jesteśmy na miejscu. - oznajmił zielonooki i wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo. Przeszliśmy przez główną bramę więzienną, kierując się w stronę salu odwiedzin, gdzie podobno już czeka Horan. Nienawidzę tych korytarzy, moje oczy za często je widziały.
-Państwo do Horana?  - zapytał strażnik przy sali odwiedzin.
-Tak. - odpowiedział Harry i weszliśmy do środka. Blondyn siedział przy ostatnim stole, podlierając twarz na prawej dłoni. Na mój widok zaniemówił.
-On wie, że miałam przyjść? -szepnęłam do loczka, ale mi nie odpowiedział. Kulturka.
-Niespodzianka. - powiedział Styles patrząc na niebieskookiego.
-Miałeś do niej nie dzwonić. - burknął Niall.
-Też się cieszę, że cię widzę. - ten entuzjazm…
-Harry, zostaw nas na chwilę samych. -Styles kiwnął głową i oddalił się.
-Nicole, nie chcę Cię na nic narażać, źle zrobiłaś, że tu przyszłaś. - powiedzial chłopak i usiadł na ławce, więc usiadlam naprzeciwko niego.
-Niall, zrobiłeś to? Handlowałeś ostatnio? - zapytałam patrząc w jego niebieskie tęczówki.
-Księżniczko, przepraszam, że cię okłamałem, jak wyjdę opowiem ci całą prawdę. - po moim policzku spłynęła jedna łza, którą szybko otarłam. Westchnęłam głęboko.
-O ile z tąd wyjdziesz. Niall, zrobiłeś to? - po. nowiłam swoje pytanie.
-Ale wybacz mi, że cię okłamałem, napra… -nie dałam mu skończyć.
-To nie jest teraz ważne, najważniejsze jest to, czy handlowałeś. - starałam się utrzymać powagę, ale nie jest to takie proste, jakie się wydaje. Głos co chwilę mi się załamywał.
-Nie, jestem czysty. Przysięgam. - patrzyłam sie w jego oczy gdy to mówił. Mówił prawdę.
-Kochanie, będzie dobrze. -powiedzialam i pogłaskałan jego dłoń.
-Chciałbym księżniczko, ale tu jest tysiące ludzi, którzy czekają na mój upadek, tysiące ludzi, którzy chcą mnie pogrążyć. -powiedział, a mone oczy zrobiły się szkliste.
-Wszystko jest możliwe, dopółki jest nadzieja. Ja jej jeszcze nie straciłam. -odpowiedziałam, czym wywołałam na twarzy blondyna uśmiech.
-Horan, powiadamiam Cię, że masz już wyznaczony proces na 3 marca. -krzyknął strażnik, jakoś dziwnie rozbolała mnie głowa.
-Damy radę, to nie mój piereszy proces. - kiwnęłam głową i nagle poczułam mdłości i przypływ ciepła. Powoli wstałam z ławki.
-Słabo mi się zrobiło. - powiedIałam z delikatnym uśmiechem, na widok zmartwionego chłopaka.
-Wszystko dobrze? - wyczułam nutę strachu w jego głosie. Chciałam odpowiedzieć, że tak, ale przed moimi oczami pojawiły się czarne plamy. Oparłam się o ścianę, a ostatnie co pamiętam, to że uderzyłam się w głowę.

**

Gdy się obudziłam, ujrzałam znane mi wczesniej bardzo dobrze, białe szpitalne ściny. Chyba zemdlałam w tym więzieniu. Uniosłam delikatnie prawą rękę, oczywiście podpięta była do kroplówki. Jejku, strasznie boli mnie głowa, gdzie jest jakiś lekarz? 
-Dzień dobry Nicole. - o wilku mowa. Cieszę się, że widzę gościa w białym stroju. 
-Dzień doby doktorze. - odpowiedziałam miłym głosem i posłałam mu przyjazny uśmiech. 
-Jak się pewnie domyślasz zemdlałaś, ale jest jeszcze coś.  - zamarłam bez ruchu. 
-Co mi jest?  - zapytałam z przerażeniem. 
-To miła niespodzinka. - boże, o czym on mówi. 
-Jaka niespodzinka? - zapytałam tym razem z nutą niepewności. 
-W zasadzie to dwie niespodzianki. -niech on wreszcie powie o co chodzi. 
-Jak to dwie? Chcecie mi sprzedać dwie nerki? - zapytalam, na co doktor się rozesmiał. 
-To kinder niespodzianka. - on chyba nie sugeruje, że… 
-Nie rozumiem. - spojrzalam na niego pytająco. 
-Jest pani w ciąży, bliźniaczej. -powiedział, a mi na chwilę odebrało mowę. 
-O kurka chmurka. -wydusiłam z siebie w końcu. Super Niall, teraz dwie dziewczyny są z tobą w ciąży. 
-Na korytarzu twój chłopak, zawolać go? - to on nie jest w więzieniu? 
-Jeśli pan może. - odpowiedziałam, a po chwili do sali wkroczył niebieskooki. Usiadł na krześle obok łóżka. 
-Jak się czujesz? - zapytał, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy. 
-Całkiem dobrze, a tak wlaściwie to co tutaj robisz? - zapytałam. 
-Jestem na przepustce. Lekarz mówił, że chcesz mi coś powiedzieć. - o tak, dzięki doktorku, czujecie ten sarkazm? Nie wiem, czy powinnam mu to teraz mówić. Może lepiej poczekać na koniec procesu? 
-Nic ważnego, po prostu chciałam się z tobą zobaczyć, gdy lekarz powiedzial mi,  że czekasz na zewnątrz. - postanowiłam, że nie powiem mu teraz. 
-Też się stęskniłem. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Może jednak mu powiem? 
-Niall, bo jest jeszcze coś, o czym powinieneś wiedzieć. -zaczęłam niepewnie. Jego niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje. 
-Mów księżniczko. - powiedział i chwycił moją dłoń. 
-Bo ja… ja jestem w ciąży… bliźniaczej… z tobą - w końcu to wyjąkalam. Teraz najbardziej ciekawi mnie, jaka będzie jego reakcja. 

---------------------------------------------------------
Hej :*
Jak wrażenia po rozdziale? 
MAM PROŚBĘ,  KAŻDY KTO PRZECZYTA ROZDZIAŁ NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ
NAWET ZWYKŁĄ KROPKĘ
CHCĘ ZOBACZYĆ ILE OSÓB CZYTA ROZDZIAŁY PO PRZERWIE

Dziękuję za 90 tys wyświetleń ;)
Tak więc kocham was i do następnego <3

wtorek, 1 lipca 2014

WRACAM

Hej miśki <3
Zaczęły się wakacje, więc powracam na bloga. Mam napisane już jakieś 65% rozdziału.
Bardzo się za wami stęskniłam i bardzo mi was brakowało...no ale cóż, szkoła niestety sprawiła, że musiałam się z wami rozstać na jakiś czas.
Rozdział pojawi się na blogu w ciągu 3 dni :)
Kocham Was i mam nadzieję, że rozdział was zadowoli xx
@Niall_potato69