Co to kurwa jest? Jeszcze żebym chociaż chciała się z nim skontaktować to byłoby fajnie... Tylko jedna, jedyna osoba byłaby w stanie napisać coś takiego i chyba wszyscy wiemy kto. Victoria. Schowałam kartkę do szuflady w etażerce obok łóżka i wróciłam do salonu, ponieważ usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Tak jak myślałam Louis wrócił z pracy.
-Hej słońce. - powiedział chłopak z uśmiechem i cmoknął mój policzek.
-Hej, jak tam w pracy? - zapytałam i odwzajemniłam uśmiech. Nie wiem, czy powinnam mu powiedzieć o groźbach. Może lepiej nie? Poco mam mu zawracać głowę takimi bzdurami? Victoria jest wredną i fałszywą suką, ale nie morderczynią.
-Bez nowości, a ty co robiłaś cały dzień? - zapytał i zaczął zdejmować buty. Chciałabym, żeby Louis znalazł inną pracę, ale co ja mogę...
-Byłam u taty, na grobie Alex i przygotowywałam jedzenie na wieczór... właśnie, musisz w końcu poznać mojego ojca. - odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.


-Otworzysz? - usłyszałam z łazienki krzyk szatyna zaraz po tym, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Tak. - odpowiedziałam z lekkim smutkiem w głosie. Boże Nicole ogarnij się. Przekręciłam zamek w drzwiach i moim oczom ukazały się dwie uśmiechnięte i pozytywnie nastawione do życia postacie.
-Hejka! - krzyknęła Amy i rzuciła mi się na szyję.
-Cześć, wejdźcie. - powiedziałam i wykonałam ruch ręką.
-Liam. - powiedział chłopak, który wszedł za blondynką. Zaśmiałam się pogodnie.
-Nicole. - odpowiedziałam, na co chłopak się uśmiechnął.
-Louis znowu w łazience? - rzuciła Amy, rozglądając się po pokoju. Jak ona go dobrze zna.
-Już nie. - uśmiechnął się "złośliwie" chłopak, a następnie przybił piątkę z Paynem.
-Siadajcie. - powiedziałam i wskazałam ręką na stół, który już był przygotowany na ich przyjście.
Wieczór mijał bardzo pomyślnie, prawie cały czas się śmialiśmy, a jak wiadomo śmiech to zdrowie i uroda. Dowiedziałam się, że Louis i Liam znaja się ze szkoły, a Payne ma własną firmę, która produkuje komputery i przeróżne gadżety do nich. Ogólnie wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie, jest poukładany i zaradny. Wszyscy mówią do niego "daddy" i teraz przynajmniej wiem dlaczego.
-Muszę Ci coś powiedzieć. - szepnęła do mnie Amy.
-Dobrze, może wyjdźmy na balkon? - zaproponowałam.
-Oki doki. - odpowiedziała i posłała mi uśmiech.
-Chłopcy, idziemy na balkon, zaraz wrócimy. - powiedziałam i odeszłyśmy od stołu. Bardzo ciekawi mnie, bo blondynka chce mi przzekazać, ale jak podejrzewam jest to ważna informacja.
-No więc ty, Louis i ja idziemy jutro na te urodziny Cody'iego, racja? - zupełnie o tym zapomniałam, ale ma racje, idziemy. W zasadzie dopiero jutro poznam tego całego Cody'iego, ale to dobry kolega Louisa, więc będzie dobrze.
-Owszem. - odpowiedziałam i przytaknęłam głową.
-Cody jest też bardzo dobrym kolegą Nialla i Harry'ego... - świetnie. Czy oni muszą znać wszystkich w tym zasranym Londynie?
-Będą tam? - zapytałam nerwowo.
-Harry dzwonił do mnie dzisiaj rano i prosił o spotkanie. Jutro. - poczułam jak dotyka mnie fala gorąca. Boże, dlaczego?
-Czyli to znaczy, że wracają do Londynu? - zapytałam i przegryzłam wargę z nerwów. Wszystko tylko nie to.
-Nie wiem czy na stałe, ale na urodzinach będą oboje. Zgodziłam się na to spotkanie z loczkiem, ale nie wiem jak to się potoczy, trochę się boję. - przyznała niebieskooka. Ona boi się spotkania z Harrym a ja z Niallem. Proszę Amy, jak my idealnie się dopełniamy.
-Ja też się boję, nie chce tam iść. - powiedziałam i pokiwałam zaprzeczająco głową.
-Nicole, musimy być silne tak? Damy radę i jeszcze im wszytskim pokażemy. - odrzekła, a kąciki jej ust powędrowały ku górze, tak jakby cała energia do niej wróciła.
-No dobrze. A Harry mówił coś jeszcze? - zapytałam opierając się o barierkę balkonu.
-Powiedział, że nie chce stracić takiej przyjaciółki...chociaż nie wiem, czy już nie stracił. - Amy uśmiechnęła się smutno. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ona czuje coś do Stylesa. Ja osobiście nie rozumiem jak można się choćby przyjaźnić z takim chujem, ale kto to wie...? Serce nie sługa. Jak to powiadają "miłość i sraczka przychodzą z nienacka". Boże, powinnam się leczyć.
Nasze przyjacielskie spotkanie dobiegło końca, Amy i Liam się rozeszli a ja zostałam ze stertą talerzy, które należy włożyć do zmywarki.
-Kupiłem prezent dla Cody'iego. - powiedział Louis i przytulił mnie od tyłu, kiedy wkładałam jedną ze szklanek do zmywarki.
-Super, co mu kupiłeś? - zapytałam, mimo, że wcale mnie to nie obchodzi.
-Zegarek. - odpowiedział i cmoknął mnie w policzek.
-To fajnie. - odrzekłam i włożyłam kostkę do maaszyny, którą następnie uruchomiłam.
-Co się stało kochanie? Widzę, że jesteś przygnębiona. - powiedział i położył prawą dłoń na moim policzku. Czy to aż tak widać?
-Po prostu jestem zmęczona skarbie, pójdę się położyć. - odpwoiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach. Skinął głową. Po wejściu do sypialni przebrałam się w koszulę nocną, położyłam do łóżka i odpłynęłam.
@Niall_potato69
Wieczór mijał bardzo pomyślnie, prawie cały czas się śmialiśmy, a jak wiadomo śmiech to zdrowie i uroda. Dowiedziałam się, że Louis i Liam znaja się ze szkoły, a Payne ma własną firmę, która produkuje komputery i przeróżne gadżety do nich. Ogólnie wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie, jest poukładany i zaradny. Wszyscy mówią do niego "daddy" i teraz przynajmniej wiem dlaczego.
-Muszę Ci coś powiedzieć. - szepnęła do mnie Amy.
-Dobrze, może wyjdźmy na balkon? - zaproponowałam.
-Oki doki. - odpowiedziała i posłała mi uśmiech.
-Chłopcy, idziemy na balkon, zaraz wrócimy. - powiedziałam i odeszłyśmy od stołu. Bardzo ciekawi mnie, bo blondynka chce mi przzekazać, ale jak podejrzewam jest to ważna informacja.
-No więc ty, Louis i ja idziemy jutro na te urodziny Cody'iego, racja? - zupełnie o tym zapomniałam, ale ma racje, idziemy. W zasadzie dopiero jutro poznam tego całego Cody'iego, ale to dobry kolega Louisa, więc będzie dobrze.
-Owszem. - odpowiedziałam i przytaknęłam głową.
-Cody jest też bardzo dobrym kolegą Nialla i Harry'ego... - świetnie. Czy oni muszą znać wszystkich w tym zasranym Londynie?
-Będą tam? - zapytałam nerwowo.
-Harry dzwonił do mnie dzisiaj rano i prosił o spotkanie. Jutro. - poczułam jak dotyka mnie fala gorąca. Boże, dlaczego?
-Czyli to znaczy, że wracają do Londynu? - zapytałam i przegryzłam wargę z nerwów. Wszystko tylko nie to.
-Nie wiem czy na stałe, ale na urodzinach będą oboje. Zgodziłam się na to spotkanie z loczkiem, ale nie wiem jak to się potoczy, trochę się boję. - przyznała niebieskooka. Ona boi się spotkania z Harrym a ja z Niallem. Proszę Amy, jak my idealnie się dopełniamy.
-Ja też się boję, nie chce tam iść. - powiedziałam i pokiwałam zaprzeczająco głową.
-Nicole, musimy być silne tak? Damy radę i jeszcze im wszytskim pokażemy. - odrzekła, a kąciki jej ust powędrowały ku górze, tak jakby cała energia do niej wróciła.
-No dobrze. A Harry mówił coś jeszcze? - zapytałam opierając się o barierkę balkonu.
-Powiedział, że nie chce stracić takiej przyjaciółki...chociaż nie wiem, czy już nie stracił. - Amy uśmiechnęła się smutno. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ona czuje coś do Stylesa. Ja osobiście nie rozumiem jak można się choćby przyjaźnić z takim chujem, ale kto to wie...? Serce nie sługa. Jak to powiadają "miłość i sraczka przychodzą z nienacka". Boże, powinnam się leczyć.
Nasze przyjacielskie spotkanie dobiegło końca, Amy i Liam się rozeszli a ja zostałam ze stertą talerzy, które należy włożyć do zmywarki.
-Kupiłem prezent dla Cody'iego. - powiedział Louis i przytulił mnie od tyłu, kiedy wkładałam jedną ze szklanek do zmywarki.
-Super, co mu kupiłeś? - zapytałam, mimo, że wcale mnie to nie obchodzi.
-Zegarek. - odpowiedział i cmoknął mnie w policzek.
-To fajnie. - odrzekłam i włożyłam kostkę do maaszyny, którą następnie uruchomiłam.
-Co się stało kochanie? Widzę, że jesteś przygnębiona. - powiedział i położył prawą dłoń na moim policzku. Czy to aż tak widać?
-Po prostu jestem zmęczona skarbie, pójdę się położyć. - odpwoiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach. Skinął głową. Po wejściu do sypialni przebrałam się w koszulę nocną, położyłam do łóżka i odpłynęłam.
*
Impreza jest za niecałe dwie godziny a ja nawet nie mam pomysłu w co powinnam się ubrać, wyprosstować czy pokręcić włosy i jaki makijaż zrobić. Jejku, dziewczyny to jednak mają trudno w życiu. Oki Nicole, trzeba się ogarnąć. Po długich przeszukiwaniach szafy, wybrałam czarną sukienkę na ramiączkach z wycięciem na plecach i do tego czarne szpilki (tak, wiem że w czasie ciąży nie powinnam chodzić w szpilkach, ale raz chyba nie zaszkodzi), następnie wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny i dziewczęcy makijaż. Po przejrzeniu się w lustrze stwierdzam, iż wyglądam nawet dobrze. Ku kojemu zdziwieniu Louis też jest już gotowy i wygląda cholernie dobrze. Ma na sobie czarne jeansy i koszule w kratę. Pachnie nowym zapachem Hugo Boss, który jest na prawdę niesamowity.
-Gotowa? - zapytał spojąc obok drzwi, spoglądając na zegarek. W ręce trzymał zapakowany prezent dla Cody'iego.
-Gotowa. - odpowiedziałam i oboje wyszlkiśmy z domu.
Szybko dojechaliśmy na miejsce, ponieważ Cody mieszka zaledwie kilometr od nas. Jestem zadowolona z tego powodu, bo będę mogła szybko wrócić do domu, jeśli coś (ktoś) nie spodoba mi się na tej imprezie, ale Nicole bądź dobrej myśli. On i tak nie będzie chciał z tobą rozmawiać, będzie cię omijał tak samo jak ty jego i będzie robił wszystko by nie stanąć z tobą twarzą w twarz. Zarówno jeden jak i drugi.
-Cześć stary! Wszystkiego najlepszego! - krzyknął Louis po ujrzeniu bruneta w ogrodzie. Hm, czyli impreza odbywa się w ogrodzie.
-Dzięki stary! - krzyknął i przyjął prezent a następnie chłopcy wykonali męski uśmiech.
-To jest Nicole, moja dziewczyna. - Tomlinson wskazał na mnie i uśmiechną się dumnie. To kochane, że jest dumny z tego, że to właśnie ja jestem jego dziewczyną.
-Cześć, jestem Cody. - powiedział i podał mi swoją dłoń. Jest już trochę wstawiony, ale ja bardzo lubię oglądać zachowania ludzi po alkoholu. Cody wydaje się mieć bardzo pozytywne podejście do życia.
-Hejka. - odpwiedziałam z uśmiechem.
-Bawcie się dobrze, pijcie do upadłego i chuj z wszytskim, bo jest biba! - krzyknął i pobiegł w stronę innych gości. Zaśmiałam się, już go lubię.
-Cześć piękni. - usłyszałam znajomy głos Amy.
-Cześć. - odpowiedzieliśmy oboje równocześnie.
-Ni muszę ci coś powiedzieć. - to zabawne, bo blondynka za każdym razem skraca moje imię. Niedługo będę N.
-To ja was zostawiam na chwilkę, pogadajcie sobie. - uśmiechnął się mój chłopak i odszedł w stronę innych mężczyzn, którzy mile go powitali.
-Więc spotkałam się z Harrym. - prawie pisnęła. Nie ukrywam, że zdziwił mnie jej entuzjazm.
-Co mówił? - zapytałam i uniosłam jedną brew w górę. No ciekawe...
-On mnie pocałował! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Wiedziałam, że jest coś na rzeczy, ale boże co?
-Cieszę się twoim szczęśćiem. - uśmiechnęłam się, mimo iż nie do końca byłam przekonana czy Harry jest odpowiednim facetem dla niej. Cóż, może to przez moją nienawiść do niego.
-Wiem, że go nie lubisz, ale on jest zupełnie inny kiedy jest ze mną sam na sam.
-Nie wątpię, przecież gdyby był taki sam, to kazałabyś mu spierdalać. - zaśmiałam się. Boże, muszę się przespać z tą informacją, bo nie wyrobię. Dlaczego Styles?
-No raczej. - odpoweidziała i obie zaczęłyśmy się śmiać. Wszytsko przerwała jedna osoba, która stanęła obok mnie, była o wiele wyższa i doskonale pachniała. Nie musiałam nawet patrzeć kim jest ten osobnik, bo doskonale to wiedziałam. Moje serce przyśpieszyło tak bardzo, jakby zaraz miało wypaść z klatki piersiowej.
-Możemy porozmawiać? - i znów słyszę ten głos, i znów wszystko powraca, i znów tracę głowę. A to wszystko przez jedną cholerną osobę. Proszę państwa Niall James Horan.
------------------------------------------------------------------------------
Hejka miśki <3
Nareszcie rozdział, przepraszam :c
Dopiero drugi tydzień szkoły się zakończył a ja już mam dość i przynajmniej 6 ocen na koncie.
Skarby od 16 do 18 września jestem na wycieczce szkolnej a od 22 do 30 jestem w Hiszpanii na wymianie. Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej po moim powrocie.
Jak wiecie dzisiaj jest 13 września, co oznacza, że nasz aniołek Niall kończy 21 LAT <3
Boże, kiedy to zleciało? Przecież jeszcze wczoraj miał 17.
Wszystkiego najlepszego Niall, dziękuję Ci za wszystko, to dzięki tobie uśmiecham się każdego dnia, my Directioners bardzo Cię kochamy i będziemy z tobą do końca świata i jeden dzień dłużej <3\