Niall proszę pomóż mi. Wyciągnij mnie stąd. Potrzebuję Cię.
Minęły jakieś 2 godziny, a ja dalej siedziałam w tej cholernej szafie. Tylko dziwiło mnie to, że dalej mnie nie znaleźli. Chodzili po całym domu. Słyszałam, że jeden mówił do drugiego, że na pewno ie schowałam się w sypialni, bo to słaba kryjówka. A jednak się sprawdza. Może to właśnie dla tego Horan kazał schować mi się do szafy w sypialni. Usłyszałam kroki. Zmierzali do sypialni.
-Kurwa, ona musi gdzieś tu być. Nie sprawdzaliśmy tylko w sypialni. - powiedział jeden, po czym usłyszałam kroki w sypialni. Cholera. Boję się, strasznie się boję. Gdzie jest Niall? No w sumie to stąd do Londynu jest kawałek drogi... A jeśli Harry powiedział mu, żeby mnie olał i zostawił? Jeśli namówił niebieskookiego, to co teraz ze mną będzie?! Nagle zachciało mi się kichać. Nie proszę, tylko nie teraz. Taa, takie moje szczęście, że kichnęłam jak najgłośniej się dało. Usłyszałam kroki. Drzwi szafy otworzyły się i ujrzałam dwóch kolesi. Oboje umięśnieni i ogoleni na łyso. Jakie ja mam cholerne szczęście do łysych pał.
-Tu się pizda schowała. Sprytnie suko. - nie no spoko. Przyzwyczaiłam się do takich wyzwisk.
-Dobra stary, zapieramy ją. - powiedział jeden. No super. Porwanie. Nie odzywałam się, bo nie chciałam pogorszyć swojej obecnej sytuacji. Z resztą co dałyby moje krzyki i protesty. Nie mam z nimi szans.
-Nigdzie jej nie zabieracie . - usłyszałam krzyk. Otworzyły się drzwi do sypialni i ujrzałam w nich blondyna. Spojrzałam na niego, a on delikatnie się do mnie uśmiechnął. Znowu ratuje mi życie. Nie było z nim loczka. No tak, loczek też uważa, że jestem nikim. Nic. Ucieszyłam się na widok Horana z pistoletem. Tylko nie wiem dlaczego te dwie łyse pały się uśmiechnęły. Wyglądało to podejrzanie. Może to jego koledzy. Boże, ale jestem głupia. Niall nie celował by w swoich kumpli, a tym bardziej jego kumple nie chcieli by mnie porwać. Podejrzewam, że to wrodzy. Brawo Nicole. Ale jesteś spostrzegawcza.
-To się jeszcze okaże. - odpowiedział jeden z tych kutafonów. Niall popatrzył na niego jak na idiotę. Klasnął w ręce i za Niall'em pojawiło się dwóch napakowanych typków. Cholera. Razem jest ich czterech. Obawiam się, że niebieskooki nie da rady, tym bardziej, że jest z nim taka nieudacznica. Tak, rozwiewam wszelkie wątpliwości, mówiąc nieudacznica mam na myśli siebie.
-Cholera. - powiedział pospiesznie Horan, gdy zobaczył kto za nim stoi. Mężczyźni złapali go od tylu, tym samym go obezwładniając.
-Niall, nie mów, że chcesz ratować tą małą gówniarę. Ona nie jest nic warta. - powiedział jeden z tych, którzy za nim stali. Kurwa cały świat przeciwko mnie.
-Nie mów tak o niej! - krzyknął Niall. Nawet w takim momencie nie da mnie obrażać. To słodkie. Jesteśmy na pozycji przegranych, a on dalej walczy.
-Nie rzucaj się tak Horan. Nic Ci to nie da. Cóż stary, sam wybrałeś swoją drogę. Mogłeś spokojnie współpracować z Olivierem, a nie tak jak teraz prowadzić z nim wojnę. Dobranoc. - powiedział jeden i przyłożył Niall'owi jakąś chusteczkę do twarzy. Kurwa uśpili go. Jak się nie dowiem kim jest Olivier i co zaszło pomiędzy nim i Horanem to szlak mnie trafi.
-Widzisz, Twój kochaś już Ci nie pomoże. - on chyba myśli, że ja i Niall jesteśmy razem. Może niech tak zostanie. Nie będę go uświadamiać. W sumie, to ja chyba zakochałam się w niebieskookim...
-Kochanie, może zrobimy razem coś małego? - zapytał jeszcze inny koleś. Bezczelny. Postanowiłam być taka sama.
-Małego to ty masz kutasa. - odpowiedziałam oschle.
-Wkurwia mnie. Usypiamy. - powiedziała łysa pała. Przyłożył mi chusteczkę do twarzy i zapadłam w głęboki sen.
Obudziłam się w jakimś starym magazynie. Byłam przywiązania do krzesła. Na przeciwko mnie siedział Horan. Między nami było kilka metrów odległości. Blondyn jeszcze się nie obudził. Cholera. Gdybym mogła to wykastrowałabym ten cały gang. Siedziałam tak jeszcze przez jakieś 5 minut, gdy Niall wreszcie otworzył oczy. Ucieszyłam się.
-Wszystko dobrze księżniczko? Nic Ci nie zrobili?- zapytał jeszcze nie do końca obudzony Horan.
- Nic mi nie jest. - zdążyłam powiedzieć tylko tyle, bo do pomieszczenia weszło czterech typów. To Ci sami, nas porwali.
-Jak się spało? Przeszła Ci pyskówka suko? - zapytał jeden z nich.
-Z murzynem nie masz szans. I nie tylko z nim... Masz za małego. - odpowiedziałam. Tak. Byłam szczera.
- Dobre. - zaśmiał się Niall.
-Zaraz nie będzie tak śmiesznie. Horan. Olivier nie mógł teraz przyjść osobiście. Kazał Cię pozdrowić. - kim do jasnej kurwy jest ten Olivier?!
-Szkoda. Miałem nadzieję, że zobaczymy się osobiście. - odpowiedział sarkastycznie niebieskooki.
-Dobra, dajemy wam wybór. Które z was mamy zabić? - że co kurwa? Świetnie.
-Mnie. - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Nie, ja nie pozwolę, żeby zabili Niall'a. W sumie, to on jest tutaj przeze mnie. To moja wina. Zachciało mi się kichać.
-Zabijcie mnie. Ona nic wam nie zrobiła. Wypuście ją. Ona i tak nic nikomu nie powie. Nie odważy się. - powiedział blondyn. Nie Niall. Nie zrobisz tego. Niebieskooki spojrzał na mnie. Wyczytałam z jego oczu, że mam siedzieć cicho.
-Okey. Jeden warunek. Ona ma widzieć Twoją śmierć. -powiedział jeden z tego gangu.
-Nie! Proszę! Zostawcie go! - krzyknęłam błagalnie. Nie pozwolę, żeby go zabili.
-Zamknij mordę mendo. - powiedział łysol i wymierzył pistoletem w głowę Horana.
-Kurwa człowieku strzelaj. - powiedział zniecierpliwiony Niall. Łzy spływały mi po policzkach. To nie może się dziać na prawdę. Horan chce oddać swoje życie za moją głupotę. On jest w stanie oddać życie, aby tylko mi nic się nie stało, a ja nawet nie potrafię siedzieć cicho w szafie. Już przygotowywałam się na najgorsze, gdy do pomieszczenia wbiegł Harry i zaczął strzelać. Nie sądziłam, że kiedyś tak ucieszę się na jego widok. Oczywiście wszyscy zajęli się loczkiem. Niall podskoczył na krześle, tym samym je rozwalając. Uwolnił się. Wow, dobry jest. Podbiegł do mnie, i także mnie uwolnił.
- Uciekaj! - krzyknął Niall. Sam podbiegł do Hazzy i zaczęła się walka o śmierć i życie. A ja co? Oczywiście tam zostałam. Narry pozabijali wszystkich czterech.
- Widzisz Niall, mówiłem Ci, że ta pizda sprowadzi na nas same kłopoty. - no super. Jak nie dupki, którzy próbują zabić, to Harry, który wyzywa mnie od najgorszych.
-Harry, nie teraz. - odpowiedział mu Horan, widząc, że po moich policzkach spływają łzy. Chciałam coś powiedzieć, ale moim oczom ukazał się straszny widok. Jakiś napakowany koleś trzymał od tyłu Niall'a i Harrego. Przystawił im pistolet do głowy. Boże. Wiem. Mam pistolet. Zabrałam go z domu rodzinnego Horana. Dziękuję Niall, że mi go dałeś. Tylko czy ja jestem w stanie zabić człowieka? Jeden strzał i Niall jest wolny. Z resztą Hazza też. Jeden strzał. Wyciągnęłam pistolet i wymierzyłam w napakowanego kolesia. No dalej Nicole, dasz radę. Nie, ja nie potrafię zabić...
------------------------------------------------------
No to część 4 :) Komentujcie, to dla mbie bardzo ważne. Wasza opinia jest najważniejsza :D
O masakra! Zgon ! Genialne opowiadanie ♥ Dawaj next!
OdpowiedzUsuńTaki emocjonujący rozdział, a ja się śmiałam w połowie , taak, wiem jestem dziwna, ale to już wiesz, czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńO kurrr... Zawaliste story :))) Ja chcę dalej... Czekam na neeext... :***
OdpowiedzUsuńjej :) no to ja czytam dalej :P :)
OdpowiedzUsuń