poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Część 7

-Chodź,  coś Ci pokażę. - powiedziała dziewczyna łapiąc mnie za rękę. Zaprowadziła mnie do pokoju na piętrze.
- Popatrz. - Amy podała mi zdjęcie. Na zdjęciu była ona, Niall, Harry i jakiś mężczyzna.
- To jest Olivier? - zapytałam,  na co dziewczyna przytaknęła głową. Tylko dalej nie wiem co jest między nim a chłopakami. Co oni dla niego robią? Ten cały Olivier na tym zdjęciu nie wygląda jakoś strasznie. Zwyczajny szatyn średniego wzrostu. 
- Tylko nikt nie może się dowiedzieć, że cokolwiek powiedziałam Ci na ten temat.  Tym bardziej, że pokazałam Ci to zdjęcie,  okey? - dowiem się.  Dowiem się wszystkiego. Jak tylko Horan wróci muszę z nim porozmawiać. 
- Jasne. Nikomu ani słowa. -odpowiedziałam. Amy uśmiechnęła się.
-Jesteś spoko. - powiedziała dziewczyna. Pierwszy raz usłyszałam coś takiego od dziewczyny. Wszystkie jakie poznałam do tej pory to zimne i podłe suki.
-Ty też. Jeszcze z żadną dziewczyną nie rozmawiałam tak na luzie. - na to co powiedziałam niebieskooka uśmiechnęła się. I to tak szczerze.
- Tak na prawdę to ty też jesteś pierwsza. Nigdy nikt mnie nie akceptował oprócz Niall'a, Harrego i Oliviera. Dziewczyny zawsze mnie obrażały i szły na podryw moich przyjaciół. Niall zawsze miał branie. - to miłe,że Amy powierza mi swoje sekrety. To znaczy, że mi ufa. Mrr Horan ma branie.
-Mnie też dziewczyny nie akceptowały. Chłopcy z resztą też. Rozumiem Cię. - nareszcie spotkałam osobę, która choć troszkę ma podobne problemy. Brak akceptacji.
-Życie jest brutalne... No nic. Musimy sobie dawać radę. Nikt nie zrobi niczego za nas. - odpoweidziała Amy. Ma rację. Nikt nie będzie prowadził mnie przez życie. Ja sama muszę o nim decydować. Już dawno powinnam była wyprowadzić się od ojca.
-Niestety. - odpowiedziałam.
-Może my też pójdziemy na spacer? - w sumie, to nawet dobry pomysł. Świerze powietrze dobrze mi zrobi.
- Pewnie. - odpowiedziałam. Obie zeszłyśmy na dół, Amy wzięła bluzę i poszłyśmy na spacer po lesie. Gdy nie myślałam o tym, że zaraz może mnie zajebać jakiś dziki zwierzak było okey. W ostateczności mogę zakopać się w ziemi i udawać marchewkę. Może wtedy mnie nie dotknął? One chyba wolą świeże mięso...
-Rodzice wiedzą gdzie jesteś? - zapytała nagle dziewczyna wyrywając mnie z zamyśleń.
- Moja mama nie żyje,  a ojciec ma mnie w dupie. Pije, ćpa... -odpowiedziałam. Norma.
-Przepraszam. - powiedziała Amy.
- Spoko. Nie wiedziałaś. - odpowiedziałam. Nic złego się przecież nie stało. Przyzwyczaiłam się do tej sytuacji. Nagle naszła mnie ochota na kalafior. Ale mam wymagania... Usłyszałam szelest w krzakach. Może to wiewiórka? Albo coś podobnego... Szelest był coraz głośniejszy. Tak, bałam się.  Teraz cholernie. Szelest był coraz głośniejszy. Nagle ktoś złapał mnie za biodra i pociągnął trochę do tyłu.
- Aaaaa! -krzyknęłam. 
- Spokojnie. To tylko ja. - odwróciłam się i zobaczyłam blondyna. Myślałam, że go zabiję. Zawału bym dostała. Głupek.
-Debil. - skomentowałam z uśmiechem.
- I tak mnie lubisz. - zaśmiałam się. Horan jest bardzo pewny siebie.
-Skąd ta pewność? - zapytałam. Niebieskooki zaczął się śmiać. Teraz zauważyłam, że w pobliżu nie było Amy i Harrego. Ciekawe...
-Jestem zbyt zajebisty. - bardzo jesteś skromny.
- Chyba zbyt pewny siebie. - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać. Taa, właśnie widać jaką Horanek ma niską samoocenę. Czujecie ten sarkazm?
-Ale przyznaj, że jestem zajebisty. - powiedział Niall. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, zaczął mnie łaskotać. Musiało to dziwnie wyglądać. Dziewczyna, która jest łaskotana przez chłopaka w samym środku lasu.
- Niall. Przestań. Proszę.  - mówiłam przez śmiech, ale on oczywiście nie przestawał. Właśnie poznaję debilną stronę blondyna.
- Jak powiesz, że jestem zajebisty. - kurwa Horan. Nie miałam już siły się z nim droczyć, bo ten cały czas mnie łaskotał.
- Okey. Jesteś zajebisty. - musiałam przyznać mu rację, bo on by nie przestał. Jest baaardzo uparty.
-Wiedziałam, że przyznasz mi rację. - powiedział dumny z siebie Horan. Chciałam go zapytać o Oliviera, ale uznałam, że to nienajlepszy pomysł pytać go o to teraz.
- Głupek. Gdzie Amy i Harry? - zapytałam, gdyż już jakiś czas temu zniknęli mi z pola widzenia.
- Nie wiem. Poszli gdzieś. A co, nie czujesz się bezpieczna ze mną? - zapytał blondyn. Okey. Podroczę się z nim trochę.
- A powinnam czuć się bezpiecznie? - zabawa dopiero się rozkręca.
- Ogólnie, to nie mam opinii grzecznego chłopca. - odpowiedział niebieskooki. No co ty kurwa nie powiesz?
-Interesujące, mów dalej. - powiedziałam z uśmiechem. Przestałam myśleć o tym, że stoję w środku lasu. I tak, czuję się z nim bezpiecznie. To trochę chore. Czuję się bezpieczna z przestępcą.
- Czy ty się ze mną droczysz? - pyta jak by kurwa nie wiedział. Zaczęłam się śmiać.
-Może... - powiedziałam nie przestając się śmiać.
-Ze mną nie masz szans. - odpowiedział uśmiechnięty Niall. Ciekawe, ciekawe.
- To się jeszcze okaże. - powiedziałam. Na mojej twarzy również widniał uśmiech.
- Dobra jesteś. Zobaczymy co zrobisz, gdy zobaczysz to. - Niall wskazał na jezioro. Jestem jakaś ślepa, bo wcześniej go nie zauważyłam. Zaraz. Nie. Tylko nie to.
-Nie zrobisz tego. - powiedziałam do niebieskookiego. Proszę, żeby to nie było to co myślę.
- Zakład? - zapytał z sarkazmem. Wziął mnie na ręce i biegł w stronę jeziora. Wiedziałam, że tak to się skończy.
- Ale ja nie mam na sobie stroju kąpielowego! - krzyczałam, prosiłam i co? Gówno mi to dało.
- To nie problem. - odpowiedział chłopak.  Staliśmy na brzegu jeziora. Horan miał chytry uśmieszek na ustach. Wiedziałam doskonale co chce zrobić.
-Nie Niall. Nie rób tego. - po co ja się odzywałam? Ostatecznie skończyłam w jeziorze. Blondyn zaczął się śmiać. No tak, bardzo śmieszne. Skorzystałam z okazji, że Horanek stał bardzo blisko i pociągnęłam go za nogę tak, że również wpadł do wody. Zemsta jest słodka. Biedaczek się tego nie spodziewał.
- I co teraz panie Horan?  - zapytałam złośliwie. Punkt dla Nicole. Yeah...
-Jesteś wredna. - skomentował z uśmiechem. No może trochę. Ale to on zaczął. I to nie zmienia faktu, że jesteśmy w ubraniach w jeziorze a wokół nas jest las.
- Uczę się od najlepszych. - odpowiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
- Mówisz teraz o mnie, - blondyn dobrze wiedział,  że tak. Po co pytał? Chciał się podroczyć? Okey.
- Spostrzegawczy jesteś. - odpowiedziałam. Oboje uśmiechneli§my się, a nasze ciała znajdowały się w niebezpiecznej odległości. Nasze ciała się stykały. Spojrzałam mu w oczy. Delikatnie przybliżyłam twarz i...

------------------------------------------------------
Takie tam zakończenie w najlepszym momencie ;) Może mnie nie zabijecie ♥ Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo jestem w Warszawie u znajomych i nie za bardzo mogę tu pisać :( W miarę moich możliwości nowy rozdział pojawi się jak najszybciej ;) KOMENTUJCIE :D

5 komentarzy:

  1. Opowiadanie jest GENIALNE <3 I BABO! Serio w takim momencie?!
    Czekam na next :* :>

    OdpowiedzUsuń
  2. "W ostateczności mogę zakopać się w ziemi i udawać marchewkę." to zdanie mnie rozwaliło :) Wiedziałam że masz zawsze dziwne pomysły ♥ Czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha genialne :D Kocham tego bloga <3 Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim momencie znajdę twój adres jestem lepsza od FBI i cię zabije xD to opowiadanie jest zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  5. hehehe i jadę z tym dalej :P suuuppppeeeeerrr

    OdpowiedzUsuń